czwartek, 1 października 2015

Czterdziesty piąty - Wieża Astronomiczna

PERSPEKTYWA KAI
  - Blaise, gdzie Draco?
  Znalazłam Zabiniego na szóstym piętrze. Akurat schodził na dół... przecież on bez przyczyny nie idzie wyżej, niż na piąte piętro. Od razu mi na myśl przyszło to, czy on był w Pokoju Życzeń...
  Przystanął na schodach, a ja zatrzymałam się od niego o dwa stopnie niżej. Od razu wyczułam, że coś jest nie tak...
  - Blaise? Co się stało?
  - Nie chcesz wiedzieć - burknął.
  - Do cholery! Co z tobą i ze Stephanie?! Co wy przede mną ukrywacie?!
  - No po prostu...
  - Mów!
  - Dobra! Przyłapałem Dracona i Stephanie, obmacujących się i półnagich.
  Krew odpłynęła mi z twarzy. Zniżyłam się o stopień niżej. Przypomniało mi się, jak kiedyś ojciec mi mówił, że najlepiej żyć w niewiedzy, niż wiedzieć za dużo i później cierpieć.
  Moja najlepsza przyjaciółka obściskiwała się z moim chłopakiem?! No dobra... Nie jesteśmy razem, chociaż... sama już nie wiem... nie zerwaliśmy ze sobą, ale oddałam mu pierścionek, który oznaczał, że należę do niego tak długo, aż go będę nosiła. Oddałam go wprawdzie w złości, bo lekceważące zachowanie Malfoya i kłótnia z ojcem doprowadziła mnie do negatywnych odczuć. W dodatku, kiedy usłyszałam od blondyna "A co was to interesuje?" przypomniały mi się słowa matki... "Zawiodłam się na tobie"... Przez martwienie się o tego debila zepsułam to, co się odbudowało w czerwcu tamtego roku!
  - Zatkało? Ostrzegałem mówiąc, że nie chcesz wiedzieć.
  - Gdzie on jest? - spytałam szybko.
  - Nie wiem. Pobiegł w kierunku wież.
  Podeszłam pośpiesznie do okien i wyjrzałam przez nie. Nagle na Wieży Astronomicznej spostrzegłam Dracona, który był blisko barierki... Zbyt blisko...
  Jasna cholera!
  Pomińmy to, że jestem w pewnym stopniu na niego wściekła za te wszystkie zdarzenia. Mimo wszystkiego rzuciłam się biegiem ku schodom do Wieży Astronomicznej. Co mu, do cholery, strzeliło do głowy?! Po prostu to z niego idiota do potęgi entej! Nie mogłam pozwolić na to, by ten ciota sobie cokolwiek zrobił! W końcu nie jest mi obojętny. Cholera, chyba zbliża mi się okres, bo ostatnimi czasy jestem strasznie niezdecydowana... w wielu dziedzinach.
  Wbiegłam pośpiesznie na wieżę. Gdy ujrzałam Ślizgona, podbiegłam do niego i złapałam za ramię. Energicznym i stanowczym ruchem odciągnęłam go od barierki. Stanęłam przed nim, nawet nie starając się ukryć swojej wściekłości.
  - Draconie Lucjuszu Malfoy, czy do reszty postradałeś zmysły?! - zawołałam.
  Patrzył na mnie jedynie w osłupieniu i zdziwieniu. Najwidoczniej go zaskoczyłam tym, iż się tutaj zjawiłam. Mniejsza teraz o to.
  - Kaja.. Ja..
  - Schodź z tej wieży. W tej chwili - powiedziałam stanowczo.
  - Co ty tu robisz?
  - Jak to co? Odciągam cię od twojego cholernego pomysłu samobójstwa.
  - Nie zasługuję na to, by żyć. Wiesz o tym.
  Uderzyłam go instynktownie w twarz z liścia.
  - Nawet tak nie myśl! - warknęłam. - To, że obściskiwałeś się z Potter, nie jest teraz ważne! Wracaj do lochów!
  - Ale...
  - Do lochów, powie...!
  Nie zdołałam dokończyć, gdyż złapał mnie energicznie w pasie. Przyciągnął mnie do siebie ciasno i złączył usta z moimi. Mruknęłam zaskoczona, ale zaczęłam oddawać pocałunek. Och, ty idioto...
  Odczepiliśmy po chwili swoje usta od siebie, by zaczerpnąć potrzebnego nam powietrza. Spojrzałam na niego uważnie. Od razu coś mnie ścisnęło w sercu... Dlaczego, do cholery, musimy sobie stawiać przeszkody do szczęścia? Dlaczego pozwoliliśmy na to, by się oddalić?
  - Przepraszam Kaja.. - szepnął cicho.
  Pokręciłam lekko głową. Wiem, zabolało mnie wprawdzie to, że poddał się chwilom ze Stephanie.. Ale to musiał być jakiś podpuch... Mój Draco by mi tego nie zrobił.
  - Zapomnijmy o tej sprawie. Było minęło..
  Sięgnął do kieszeni, obejmując mnie mocniej drugim ramieniem w talii. Wyjął po chwili ku mnie swoją dłoń. Ujął moją i nasunął na palec pierścionek.. Ten pierścionek, który mu oddałam.
  - Zostańmy znów parą.. - szepnął. - Proszę, Kaja..
  Westchnęłam cicho.
  - Dobrze.. Tylko nie gwarantuję ci tego, że ci ufam.. Te zaufanie trzeba będzie odbudować, mimo że nigdy nie będzie już takie, jakie było kiedyś..
  Będę musiała w końcu przestać tylko na niego naskakiwać. Kochamy się, a kiedy ktoś kogoś kocha, to się go wspiera. W każdej, podkreślam KAŻDEJ, sytuacji.

1 komentarz:

  1. No i się pogodzili <3 kochani <3 słodki rozdział :* uwielbiam takie *-* bo po burzy zawsze powinno wyjść słońce..

    OdpowiedzUsuń