poniedziałek, 21 września 2015

Czterdziesty czwarty - Zdrada przyjaciółki

  Następnego dnia, Stephanie Bianca Potter szła w kierunku siódmego piętra, gdzie znajdował się Pokój Życzeń. Stanęła przed ścianą i zastanawiała się, jak wejść do pomieszczenia, kiedy ktoś inny już tam jest.
  Przymknęła oczy i zaczęła trzykrotnie powtarzać "Chcę znaleźć się tam, gdzie Draco". Nagle pojawiły się mosiężne, dwudrzwiowe drzwi, więc powoli je otworzyła.
  - Draco? - szepnęła.
  Zauważyła go siedzącego w fotelu, popijającego Ognistą.
  - Podobno nie pijesz - odezwała się donośnym głosem.
  Blondyn spojrzał w jej kierunku, kręcąc w dłoni szklanką. Czego ona znów od niego chciała? Nie może po prostu mieć chwili odpoczynku?!...
  - Czasem mogę sobie popić, Potter - warknął. - Czego tu chcesz? - Wziął głębokiego łyka.
  - Czemu jesteś dla mnie taki oschły i niemiły? - spytała smutnym, ale zarazem słodkim głosem.
  - Tak jak do wszystkich - odparł, wzruszając ramionami. Otworzył następną z kolei butelkę i nalał sobie kolejną dawkę ukochanego napoju.
  - Mogę się przyłączyć? - jej głos brzmiał niepewnie.
  - A rób co chcesz. Nie będę nikogo spijał - burknął.
  - Wyluzuj - powiedziała z westchnieniem, siadając naprzeciwko chłopaka i sięgnęła po Whisky.
  Młodzieniec zmierzył ją uważnym spojrzeniem.
  - Po co w ogóle przyszłaś? - warknął. - Nawet tutaj nie mogę mieć spokoju - mruknął.
  - Mam sobie iść? - zapytała cicho, a w jej oczach pojawiły się łzy.
  Malfoy milczał, widząc jej zaszklone oczy. Draco, ogarnij się! To twoja przyjaciółka! Teraz doprowadziłeś ją do łez!
  - Zostań jak chcesz... I nie płacz, no... Nie jestem do pocieszania. Nigdy nie byłem w tym dobry. - Napił się.
  - Mówisz? Ja pamiętam co innego. Od zawsze mogłam na ciebie liczyć - na jej twarzy zakwitł lekki uśmiech.
  - Ta, jasne - mruknął. Odstawił szklankę i przetarł zmęczoną twarz dłońmi.
  Steph odstawiła szklankę i podeszła do niego. Przykucnęła przed nim. Ujęła jego dłonie, odciągając je od twarzy.
  - Przestań - jęknęła.
  - Z czym mam przestać? - Cofnął ręce od dziewczyny. - Znam samego siebie.
  Westchnęła ze zrezygnowaniem.
  - Co tak naprawdę w tym momencie cię trapi? Kaja?
  - Skąd ci ona przyszła do głowy? - spytał szybko. - Z nią już nic nie będzie dobrze, wszystko zjebałem.
  - Widziałam przecież, jak oddała ci ten pierścionek. Musiało cię to w jakiś sposób zaboleć. To nie twoja wina, nie przejmuj się nią.
  - Ale ona dostanie z powrotem pierścionek. - Nalał sobie ponownie Ognistą i dolał dziewczynie. - I będę się przejmował. Gdybyś miała chłopaka, to byś się nim nie przejmowała? Jak ci na nim zależy? - Spojrzał na nią.
  - Zależy mi na takim jednym i się nim strasznie przejmuję - uśmiechnęła się. - Ale to nie na Kai powinieneś skupiać swoją uwagę.
  Napił się.
  - To na kim według ciebie? To idź do tego kogoś i z nim pogadaj, jeśli się nim przejmujesz. Proste.
  Znów się uśmiechnęła.
  - Właśnie z nim gadam. A odpowiadając na twoje pytanie... Jak ci się wydaje? Draco... Znasz mnie dłużej niż ją. Zawsze byłam przy tobie, a ty przy mnie. Dobrze wiesz, że cię kocham, sama ci to powiedziałam... Wiem, że Kaja to moja przyjaciółka, ale ja byłam pierwsza! Szukałeś u niej pocieszenia, rozumiem to, ale teraz jestem. Tu i teraz, razem z tobą i cię kocham, Draco.
  Popatrzył na nią.
  - No i co, że znam cię dłużej? Diabła znam od małego, więc może zastanowię się nad oświadczynami? Razem z Diabłem będę miał ślub i będziemy mieli gromadkę dzieci - uśmiechnął się ironicznie.
  - Ale on jest facetem! I ma Avadę! Draco! Ogarnij się!
  - A ja mam Kaję - odparł. - I sorry, ale ja cię też kocham, tyle że nie w ten sposób. - Zaczął jeździć opuszkiem palca po brzegu szklanki.
  Nastolatka wzięła głęboki oddech. Wstała, obeszła fotel i zaczęła rozmasowywać ramiona blondyna.
  Zadrżał pod jej dotykiem. Podniósł się z fotela.
  - Co dokładnie chcesz, Stephanie? - spytał, odwracając się w kierunku rudowłosej.
  - Ciebie. Kocham cię Draco - powiedziała i szybko go pocałowała.
  Szarooki mruknął cicho, osłupiały. Położył dłonie na jej biodrach i, myśląc już nietrzeźwo po wypiciu Ognistej, odwzajemnił lekko pocałunek.
  Była zszokowana na początku, że oddaje ten czuły gest. Przerwała pocałunek w szoku, jednakże od razu go ponowiła. Popchnęła blondyna na fotel i usiadła na nim okrakiem, wciąż całując.
  Wydał z siebie dziwny pomruk. Pogłębił pocałunek, obejmując ją ciasno w pasie. Na twarzy rudowłosej pojawił się wredny uśmiech. Zaczęła odpinać jego szatę, a następnie koszulę, przez co po chwili siedział bez górnej garderoby. Zeszła pocałunkami na jego szyję, pieszcząc dłońmi jego nagi tors.
  On, bez namysłu, zaczął rozpinać jej szatę. W połowie jednak zaprzestał i spojrzał na dziewczynę.
  - Steph... Nie powinniśmy... - powiedział cicho. - Kaja...
  - Nie myśl teraz o niej. To ja tu jestem, nie ona. - I wzięła jego usta w swoje posiadanie. Po chwili się oderwała i sama zdjęła z siebie szatę i bluzkę, zostawiając w samym staniku, i wróciła do pocałunków.
  Oderwał szybko usta od jej.
  - Ale to ona jest moją dziewczyną. - Zaczął oddychać szybciej. Próbował ją spokojnie zsunąć z swoich kolan.
  - Draco... - załkała.
  - Steph... Nie płacz... - Nie mógł na to patrzeć. Musiał ją jakoś pocieszyć. - Proszę... - Przyciągnął ją do siebie i wpił się mocno w jej wargi.
  Niespodziewanie do pokoju życzeń wpadł Blaise.
  - Draco, jesteś? - Rozejrzał się i spostrzegł ich. - Co do...?
  - Kurwa, Zabini! - warknęła rudowłosa. - Spieprzaj, przeszkadzasz.
  Malfoy na widok przyjaciela natomiast zamarł. Spojrzał na niego energicznie, podrywając się z miejsca i zarazem zrzucając rudą z kolan. - Cholera, to nie to, co myślisz.
  - Draco! - krzyknęła oburzona.
  - Oo, chyba dobrze, że przeszkadzam - warknął. - Taka z ciebie przyjaciółka, Potter?
  - Nie wtrącaj się! Dobrze wiesz, że to ja byłam pierwsza! To ja go kocham!
  - Cicho Stephanie - burknął. - To, co było teraz, nic nie znaczyło. Doskonale wiesz, kto jest dla mnie najważniejszy. - Założył pośpiesznie koszulę.
  - A więc to tak?! - Ubrała się. - W dupie masz moje uczucia! Taki z ciebie przyjaciel! Nienawidzę cię! - I wybiegła z pokoju, zanosząc się płaczem.
  - Miłość to nie zawody do cholery. - Zabini spojrzał na niego. - Spiłeś się?
  - Trochę.. - Zapiął guziki koszuli, próbując się jakoś uspokoić. Popatrzył za dziewczyną. - Stephanie, do cholery, wracaj! - Ruszył za nią szybko.
  - Malfoy, stój! Jeszcze będziesz ją gonił?
  Blondyn zatrzymał się tuż przed wyjściem.
  - Teraz zapewne poleci do Kai i wszystko powie i będę miał przesrane!
  - Może będzie lepiej jak jej powie - mruknął.
  - Właśnie, że nie! - warknął. - Kuźwa! - Rzucił wściekły butelką w ścianę, a szkło roztrzaskało się na drobne kawałki.
  - Sorry stary, ale sam sobie jesteś winien. Co cię podkusiło?
  - Stephanie mnie podpuściła! A wiesz, że jak wypiję, nie myślę trzeźwo!
  - Nie trzeba było tyle pić.
  - Skąd miałem wiedzieć, że ona tutaj wejdzie?! Miałem tu spokój!
  - Wiesz co, Malfoy? - Potarł kark. - Powinieneś pogadać z Kają, zanim Potter to zrobi.
  - Niby o czym? Z pewnością już wie. - Przetarł twarz.
  - Nawet jeśli... Nie dowiesz się, jeśli do niej nie pójdziesz.
  - Nie - warknął. - Po cholerę ma się wściekać?
  - No to co zrobisz?
  - A co mam robić? - Wzruszył ramionami. - Jedyne co muszę zrobić, to spełnić tą pieprzoną misję.
  Przyjaciel pokiwał jedynie głową i zajął miejsce na kanapie. Blondyn wyjrzał przez okno na rozlegający się krajobraz błoni Hogwartu. Zgarnął po momencie kolejną szklankę i polał im po Ognistej.
  - Tobie to już chyba wystarczy - odparł. - Za to ja z chęcią się napiję. - Upił łyk.
  - Nie bredź - mruknął Draco, siadając obok niego i zgarniając swoją szklankę. Napił się.
  - No dobra. - Wziął kolejnego łyka. - Chyba nie ma sensu ciągnąć tego tematu, zrobisz jak zechcesz, bo dobrze wiem, że się mnie nie posłuchasz.
  Pokręcił głową. Przeczesał włosy, przymykając oczy.
  - Najlepiej to mnie zabij, Zabini.
  - Chciałbyś - warknął. - Nie zrobię tego, wręcz przeciwnie. Będę ci kazał żyć.
  - I tak nie masz mnie pod okiem dwadzieścia cztery godziny na dobę - mruknął i dopił alkohol. Dolał więcej.
  - No to teraz nie odstąpię cię nawet na krok.
  - Nie możesz, bo Avada się wścieknie - uśmiechnął się chytrze. Wypił duszkiem całą zawartość szklanki.
  - Zrozumie. A jak będzie trzeba, to będzie siedzieć ze mną i cię pilnować. - Również wypił swoją. - I nie chcę już nigdy więcej słyszeć, ze nie chcesz żyć.
  - Bo do cholery nie chcę - warknął.
  - Jasne - prychnął.
  - Wiedziałem, że nic nie zrozumiesz - burknął, wstając z kanapy i obrzucając przyjaciela wściekłym spojrzeniem. - Żegnam pana - warknął i wyszedł z Pokoju Życzeń.
~~
  Stephanie wbiegła z płaczem do swojego dormitorium i położyła się na łóżku. Kaja oderwała wzrok od treści czytanej książki i przeniosła go w jej kierunku. Odłożyła ją na bok.
  - Stephanie, co się stało? - spytała, wstając z łóżka i usiadła na skraju jej. Podała jej chusteczki.
  - Nic. Dajcie mi wszyscy święty spokój. - Odepchnęła od siebie rękę przyjaciółki z chusteczkami.
  Snape'owa patrzyła na nią zmartwiona. O co chodzi?..
  - Przecież widzę.. Mało kiedy płaczesz.. Steph, jesteśmy przyjaciółkami, możesz mi się wyża...
  - Daj mi spokój powiedziałam! - krzyknęła.
  - Stephanie!.. Co jest grane? Daj sobie pomóc...
  - Spadaj - warknęła, wstając i wychodząc z dormitorium. Jednak zatrzymała się przed wejściem i spojrzała na nią. - Spytaj się swojego ukochanego chłoptasia.
  Brunetka zmarszczyła brwi. Podniosła się szybko ze swojego łóżka i złapała ją energicznie za ramię, tuż nim zdążyła wyjść.
  - Co masz na myśli? Co on ci zrobił?!
  - Z nim pogadaj - warknęła ze łzami w oczach. Wyrwała się z uścisku. - Zabrałaś mi go... - Ruszyła biegiem.
  - Co?.. - szepnęła. - Stephanie! - Pobiegła za nią i zatorowała jej drogę na schodach. - Przecież sama mi kiedyś powiedziałaś, że masz innego na oku i nie muszę się przejmować tym, że z nim jestem... - Spojrzała w jej oczy. - O co dokładnie chodzi?
  - Kurwa, odpierdol się! - Znów pobiegła, mając nadzieję, że tym razem przyjaciółka da jej spokój.
  Patrzyła za nią jedynie z bezradnością w oczach. Pokręciła głową i zeszła do Pokoju Wspólnego. Usiadła na moment na kanapie, zastanawiając się głęboko. Co Draco zrobił jej przyjaciółce? Teraz jednak chciała coś innego załatwić, coś dla niej bardziej ważnego... Podniosła się z kanapy i poszła wzdłuż lochów. Wzięła głęboki oddech, zatrzymując się przed drzwiami gabinetu Severusa. Zapukała cicho. Nie usłyszała jednak odpowiedzi. Ujęła ostrożnie klamkę i zajrzała do wnętrza pomieszczenia. Ojca w nim nie było. Podeszła do kolejnych drzwi, prowadzących do salonu. Otworzyła je nieco i wystawiła przez nie głowę.
  - Tato?.. - Zapukała ponownie.
  Snape słysząc pukanie, ruszył ku drzwiom i je otworzył. Widząc w nich swoją córkę, odsunął się i ją wpuścił.
  - O co chodzi? - spytał, siadając z powrotem na kanapie, na której właśnie leżał Alan.
  Weszła, przymykając cicho za sobą drzwi. Podeszła do kanapy i pogładziła Alana po piąstce, którą on zaczął machać i się śmiać wesoło. Dziewczyna spojrzała na ojca.
  - Chciałam cię przeprosić.. No wiesz.. za to wczorajsze...
  Westchnął.
  - Nie ma o czym mówić. Było minęło.
  - Ale według mnie zasługujesz na przeprosiny. Przez te całe lata niemalże cały czas się kłóciliśmy, później przez całe wakacje było super. Żadnych sprzeczek, tylko wczoraj to wszystko.. - Westchnęła ciężko. - Dlatego przepraszam.
  Popatrzył na córkę.
  - Spokojnie, już jest dobrze.
  - Na pewno? - Uśmiechnęła się lekko.
  - Tak - odwzajemnił delikatnie uśmiech.
  Uśmiechnęła się szerzej.
  - Alan dzisiaj ciągle taki spokojny? - Posmyrała braciszka po brzuszku.
  Zaczął piszczeć i się ślinić, machając nóżkami.
  - Jak zawsze - uśmiechnął się do synka.
  - Spokojny po tobie - zaśmiała się.
  Brunet spojrzał na nią, ale nic nie powiedział.
  - No chodź tu mały. - Wziął syna na ręce i zaczął go podrzucać i się z nim bawić.
  Do pomieszczenia po chwili weszła Tośka w szlafroku i turbanem na głownie.
  - Severus! Uważaj na niego! - zawołała. Spojrzała na córkę. - O, Kaja...
  - Cześć mamo...
  Mężczyzna wywrócił oczami.
  - Chcesz brata na ręce? - Spojrzał na Kaję, chcąc jej podać małego brzdąca.
  Zwróciła wzrok swoich brązowych oczu na tatę.
  - A mogę? - uśmiechnęła się.
  - Głupie pytanie - Tośka się zaśmiała i usiadła mężowi na kolanach, zaraz po tym, jak ten dał siedemnastolatce brata.
  Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko do małego.
  - Stęskniłeś się za siostrzyczką? - Przyłożyła usta do jego czółka. Połaskotała go po stópkach, przez co ten zaczął znów się śmiać i złapał w piąstki jej włosy.
  Jest szansa. Jeszcze może być tak, jak było wcześniej, pomyślała Kaja i wiedziała, że musi również naprawić to, co zepsuło się między nią, a Draconem Malfoyem.
--------------------------
Witajcie!
No i właśnie tutaj kończymy to, co było pisane przez Tośkę, Avadę i mnie na GG ;) Mam już zaczęty następny rozdział (na kartce, ale jednak xD), więc mam nadzieję, że się niebawem pojawi. Dalsze rozdziały będą znów pisane tylko przeze mnie.
Jest tu ktoś w ogóle jeszcze?! Bo nie mam pojęcia, czy pisać tu dalej na bloga, choć historia znów zaczyna się rozkręcać...
Pozdrawiam,
Klaudia.

2 komentarze:

  1. Jestem! 😁
    Rozdział super i chcę więcej! 😍

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny Dracon.. ale jestem z niego dumna, że udało mu się powstrzymać samego siebie :D czyli musi naprawdę kochać Kaję <3 liczę, że wrócą do siebie :*
    A rozdział ogółem super :DD rodzinka się pogodziła..jedynie Steph lata zapłakana ale kij z nią xd
    A Alanek to taki słodziak!!! :* czytam dalej! *-*

    OdpowiedzUsuń