czwartek, 20 sierpnia 2015

Czterdziesty drugi - Butelka [część druga]

  Stephanie wróciła do Pokoju Wspólnego. Spojrzała na Domi, a w jej tęczówkach pojawiły się pioruny, którymi by chciała obrzucić siostrę przyjaciółki.
  - I jak? – spytała niebieskooka z miłym uśmiechem na ustach.
  - Zamknij się – warknęła, zakręcając butelką. – Draco.
  - No co? Chciałam się tylko odpłacić za Kaję – mruknęła.
  - Wyzwanie.
  - To teraz ja odpłacę się za samą siebie. I zobaczymy kto się będzie śmiał ostatni. Tylko muszę coś porządnego wymyślić. – Usłyszawszy to, co powiedział chłopak, uśmiechnęła się wrednie. – Muszę się wyładować. Wybacz Draco. Idź z Kają do jej pokoju i ubierz się w jej bieliznę. Potem tu zejdźcie i zrobimy sobie z Tobą grupowe zdjęcie. Tak o na pamiątkę.
  Kaja wybuchła śmiechem i spojrzała na blondyna.
  - To chodź. Coś się dla ciebie znajdzie – odparła, wstając z kanapy.
  - Nie!
  - Jeżeli zrezygnujesz, to odpadniesz z gry. Chodź.
  - Ale nie masz przypadkiem różowej bielizny?
  - Skąd…! Chodź.
  Malfoy podniósł się z miejsca i razem z Kają podążył do jej dormitorium, które dzieliła z Avadą i ze Stephanie. Dziewczyna zamknęła drzwi za młodzieńcem i zaczęła przeglądać zawartość swojej komody.
  - Ale nie jakąś pedalską – odparł pośpiesznie.
  Chwyciła do dłoni majtki i biustonosz o jaskraworóżowej barwie.
  - Przykro mi, ale dla ciebie specjalnie takie. Także muszę się na tobie odpłacić, że ci się podobał ten taniec. Ubieraj i nie marudź. Nie mam zamiaru podglądać.
  - A szkoda…
  Rzuciła w niego energicznie bielizną i odwróciła się w stronę okna, stając do Malfoya plecami.
  Ściągnął koszulkę, ukazując swój wyrzeźbiony tors. Gdyby ona przynajmniej spojrzała przez ramię!, pomyślał. Odpiął spodnie i je zsunął razem z bokserkami. Założył jej majtki, a następnie przyłożył biustonosz do swojego torsu.
  - Moje cycuszki tu się nie zmieszczą.
  - Zamknij się i zapinaj biustonosz – odparła szatynka ze śmiechem, podglądając go kątem oka w lustrze.
  Wywrócił oczami i zapiął zapięcie, po czym wsunął na barki ramiączka. Siedemnastolatka odwróciła się do niego.
  - Wyglądam jak palant.
  - Ale i tak jesteś słodki. – Dała mu całusa w policzek. – A teraz… ZDJĘCIE! Chodź.
  - Nie!
  Przewróciła oczami. Złapała go za dłonie i pociągnęła go za sobą całą siłą. Po paru chwilach w końcu dostali się do celu.
  - Oto mój ukochany w mojej ukochanej bieliźnie.
  Pierwsza zaczęła się śmiać Avada, a zaraz za nią wszyscy pozostali.
  - Avada! – zawołał Ślizgon.
  - No co? Wyglądasz… Hm… Całkiem seksownie – zaśmiała się.
  - Avada! – Blaise szturchnął dziewczynę w bok, wyraźnie zazdrosny.
  Kaja podeszła do Stephanie, uśmiechając się pod nosem.
  - Wiesz co? – szepnęła. – Włożyłam także w to moją zemstę i specjalnie mu dałam różowe – zachichotała. Spojrzała na chłopaka. – No Draco! Zdjęcie!
  - Dobrze się spisałam – odparła, dumna z siebie rudowłosa. – Kaja ty tak samo. Jestem z ciebie dumna. – Znów zaczęła się śmiać. Wyczarowała natychmiast aparat. – Dalej! Stajemy w grupce!
  Tak jak rozkazała, tak i też zrobili. Ustawili się grzecznie w małej grupce, z Draconem na czele. Potterówna machnęła ręką i urządzenie zrobiło im zdjęcie.
  - Pokaż! – Smok podbiegł do dziewczyny. – Stephanie!
  - Ey… - odezwała się Domi do Kai. – A jak ojciec przyłapie?
  - Spokojnie, wymyślę coś – odparła, puszczając jej oczko, po czym podeszła do ukochanego. – Ey! Zróbcie jeszcze jedno zdjęcie! Powieszę sobie na ścianie! Lubię takie zdjęcia zakochańców, w szczególności, gdy chłopak jest w bieliźnie swojej dziewczyny! – zaśmiała się, a jej prośba została spełniona.
~~
  - Sev…
  - Nie jestem Sev – warknął.
  - Sev…
  - Kobieto, ogarnij się!
  - Sev… Mam ochotę na owoce w czekoladzie – jęknęła słodko.
  Zmrużył wściekle oczy.
  - Kuchnia jest obok salonu.
  - Ale nie z tej, tylko prosto z Hogwarckiej!
  - To idź.
  - Ale Sev, no! – zawołała Tośka, marudząc. – Powinieneś być posłusznym mężem i iść po to, co chce twa żona!
  - Masz nogi. Masz ręce. W czym leży problem?
  - W tym, że byłam w ciąży! Sev, no!
  - Skończ z tym Sev! – warknął wściekły.
  - Severus – mruknęła cicho, całując delikatnie męża po ramionach.
  - Byłaś w ciąży osiem miesięcy temu – odparł, próbując się opanować.
  - Ale to nie oznacza, że nie możesz czegoś z czasem dla mnie zrobić. A ciąża to nie była tylko moja sprawka. Jakbyś zapomniał to była praca ZESPOŁOWA – i ponowiła swoje pocałunki.
  - Tośka…
  - Hmmm?
  - Przestań… Dzieciaki są niedaleko.
  - I co w związku z tym?
  Wyrwał się energicznie z łóżka i stanął, patrząc na żonę.
  - Jesteś niemożliwa.
  - To pójdziesz mi po coś do jedzenia?
  - Merlinowi niedługo skończy się cierpliwość, którą mi zsyła, przez to, że żyję z taką kobietą jak ty.
  - Słodki jesteś.
  W odpowiedzi spiorunował ją tylko wzrokiem.
  - No dobra, dobra. Wiem – jęknęła. – To teraz idź. No dalej! Głodna jestem, no!
  Wywrócił oczami. Wyszedł z sypialni, a następnie z salonu, z którego opuścił również gabinet. Podążył przez korytarze lochów, mrucząc coś pod nosem. Nagle, przechodząc przy wejściu do Pokoju Wspólnego, usłyszał gromkie śmiechy. Od razu skusiło go by sprawdzić, co teraz tam wyprawiają. Wypowiedział po cichu hasło i wszedł. Widok, jaki zastał, totalnie zbił do z tropu. Zatkało go, krótko mówiąc. Oparł się o kolumnę i próbował nie wybuchnąć śmiechem.
  - Wyjaśni mi ktoś, co tu się dzieje? – odezwał się z wrednym uśmieszkiem, patrząc na Malfoya.
  Wszystkie oczy zwróciły się w jego kierunku.
  - Ups… - wyjąkała Av, nadal się śmiejąc.
  - Tato, my… my… - wydukała ze śmiechem Kaja. – My… się… bawimy.
  - „Bawicie” – odparł, unosząc brew.
  - Wiem, że jest w różowych majtkach i staniku, ale… to tylko zabawa – oznajmiła Domi, chichocząc.
  - Butelka, zgadłem? – Wciąż powstrzymywał się od wybuchnięcia śmiechem, patrząc na Dracona.
  - Tak – odpowiedziały siostry jednocześnie.
  Pokręcił głową.
  - No i wszystko jasne – tu spojrzał na Stephanie, która uśmiechnęła się lekko. – Tylko nie przeginajcie. – Już miał wyjść, wracając na swoją ścieżkę do kuchni, gdy jednak odwrócił się do Malfoya. – Ciekawy strój. – Po raz ostatni zlustrował go wzrokiem z wrednym uśmiechem i odszedł do kuchni po jedzenie.
  Wrócił do żony po jakimś czasie z tacą, na której wszystko miał poustawiane. Postawił ją na łóżku i wybuchnął gromkim, głośnym śmiechem.
  - A tobie co? – zapytała zaskoczona, lekko się uśmiechając.
  Jednak on wciąż nie mogąc przestać się śmiać, pokiwał zrezygnowany głową i zrobił dziwny gest dłonią. Tośka ujrzała w swojej głowie scenę, która odbyła się w Pokoju Wspólnym Slytherinu i dołączyła do swojego męża w gromkim śmiechu.
  - No i już wiemy czemu Stephanie latała na miotle wokół Hogwartu i śpiewała, a potem pocałowała mnie w czoło. – Znów zaniosła się śmiechem.
  Gdy się w końcu opanowali, usiedli wygodnie na łóżku. Kobieta miała na swoich nogach tacę i opierała się o tors męża.
  - Biedny Draco – szepnęła, próbując nie wybuchnąć ponownie śmiechem. Zaczęła jeść to, co przyniósł jej mąż, a on sam zaczął czytać książkę.
~~
  Gdy tylko mężczyzna zniknął im z oczu, Stephanie wybuchła śmiechem.
  - No dobra, koniec tej męczarni – odparła. – Draco idź już się ubrać w przyzwoite ciuchy.
  - Nie! – zawołała Kaja nafle.
  - Ale Kaj… - jęknął blondyn.
  - Słodko w tym wyglądasz.
  - Ale czuję się jak baba!
  - Ale jesteś i tak uroczy, ty playboyu. – Dała mu całusa w policzek.
  - Jeszcze tego pożałujesz… Jeszcze tego pożałujesz.
  - Skończycie? – odezwała się Domi. – Draco kręć!
  Zrobił to.
  - No! Mike! Przyjacielu! Czego sobie zażyczysz?
  - Ciebie się boję, ale niech będzie wyzwanie.
  - No i popełniłeś błąd… - uśmiechnął się chytrze. – Dobra… Może nie jest to takie straszne, ale dla kogoś to może być przyjemne – tutaj puścił oczko do Avady. – Siedź obok Av i pozwól innym, czyli nam, na zmienianie waszych pozycji. Bierzesz to, czy wolisz tak jakby… Karę? – uśmiechnął się łobuzersko.
  - Niech będzie – uśmiechnął się. – Dawajcie pierwszą pozycję – zawołał, pocierając już gotowy do akcji ręce.
  - Hm… dobra, ale każda osoba może jakąś dać. Oczywiście oprócz Blaise’a i Avady… - z tymi słowami zwrócił się do pozostałych. – No dobra… Posadź ją sobie na kolanach. Tak na rozgrzewkę.
  - Chodź tu – powiedział do dziewczyny i usadowił ją sobie na kolanach, ręce kładąc na jej brzuch z uśmiechem.
  - Ey! – odezwał się Rocky. – Ale pozwólcie jeszcze na jakieś czynności do pozycji.
  - Siedź cicho, Zboczuchu! – warknęła niebiesko oka, jednakże z rozbawieniem. – Stój na czatach, a nie. – Spojrzała na towarzyszy. – Dajcie mi jakąś im dać – puściła oczko. – Blaise… Zrób tak, by Av „latała” na twoich nogach. Już mówię o co chodzi! – dodała pośpiesznie. – Ściągnij ją z kolan, połóż się na plecach, a Avadę…
  - Weź się ogarnij! To moja pozycja z Draconem! – oznajmiła pośpiesznie brązowooka solenizantka.
  - Dobra… lepiej nie mówię – zaśmiała się.
  - Niech ktoś jeszcze da jakąś pozycję i skończymy z tym, a Blaise pokręci. Stephanie? Bryan? – spojrzał na wymienionych. – Dajcie im jakieś.
  - Nie dzięki. Odmówię – odparł.
  - Hmm… Jakoś nie mam weny. Kręć Blaise, albo ty Draco rzuć jeszcze jakąś pozę.
  - Ja nie mam pomysłów. Kręć.
  Nadal trzymając swoją ukochaną na kolanach, sięgnął ręką i zakręcił butelką.
  - Kaja, pytanie czy wyzwanie?
  - Wyzwanie.
  - Hm… Ściągnij pasek ze spodni Smoka.
  Szarooki automatycznie zmierzył go wzrokiem.
  - Tyle, że on nie ma spodni, tylko dalej siedzi w moim staniku i w moich gaciach – uśmiechnęła się chytrze.
  - No to… eh… O, ściągnij Bryanowi!
  - Że co?! – zawołał wymieniony. – Ale… No… - spiorunował chłopaka wzrokiem i spojrzał niepewnie to na Domi, to na Kaj.
  - Kaja nie próbuj – ostrzegła ją, sama siebie zaskakując. Do diaska, przecież oni nie są razem! Nawet nie są przyjaciółmi! Domi, opanuj się! To na pewno przez alkohol!
  - Chwila… - odezwała się po chwili szatynka. – Czy ja się przesłyszałam? Mam ściągnąć pasek z spodni chłopakowi, któremu podoba się moja siostra? I nie zaprzeczaj tego Camello, bo wiem, co widziałam wtedy w Zakazanym Lesie – dodała szybko, nim brunet z szarymi oczami zaprzeczył.
  - To zrób to i będzie po problemie! – zawołał Rocky. – To tylko pasek!
  - Powiedziałam, że masz siedzieć cicho! – syknęła Domi do psa, który zamerdał ogonem. Spojrzała na siostrę. – Mojego zdania się nie pytaj. Ściągnij, byle szybko – dodała pośpiesznie.
  Westchnęła ciężko. Podeszła do chłopaka.
  - Wybacz za to… - mruknęła. Wyciągnęła ręce i zwinnym ruchem odpięła pasek chłopaka i jednym pociągnięciem go ściągnęła. – Teraz moja kolej! – warknęła w stronę Diabła. – Mam nadzieję, że padnie na ciebie! – Zwróciła swój wzrok na brązowowłosego i oddała mu jego własność. Usiadła na swoim miejscu obok blondyna i zakręciła. – Blaise… Masz szczęście. Stephanie kochana: co chcesz? – uśmiechnęła się słodko.
  - Robię małą przerwę i proszę o pytanie.
  - A miałam miłe wyzwanie… Cóż… Czy gdyby pocałował cię jakiś obcy chłopak, oddawałabyś pocałunek?
  - Ale obcy? Hmm… Sama nie wiem… Zależy – zaśmiała się.
  - Nie będę już bardziej wnikała… Kręć.
  No i wypadło na Kaję.
  - Kaja! – zaśmiała się.
  - Wyzwanie.
  - No to… - odezwała się po dłuższej chwili zamyślenia. – Odstawcie z Draconem jakąś romantyczną scenkę z danego znanego wam filmu.
  Malfoy od razu pobladł.
  - Ale… ja nie… nie pamiętam żad…żadnego… Żadnej s…sceny… - wyjąkała.
  - Nie wmawiaj mi takiego kitu. Dalej. Do roboty zakochańce!
  - Tam było…
  - Nie! – przerwała mu pośpiesznie. – To było tylko w tym jednym filmie, który oglądaliśmy! Nie będę tego robiła! Bo jeszcze ojciec przyjdzie! Odmawiam tego wyzwania! Już wolę powąchać skarpety Blaise’a jako karę! – naburmuszyła się.
  - No Kaja! Dalej! Nie chce mi się wymyślać kary, a wyzwanie nie jest takie złe, no!
  - No dobra… Ale…
  - Weźmy z drugiego – wtrącił się Draco. – Ten co oglądaliśmy tydzień temu.
  - To dzisiaj też leciało! No ale cóż… Dobra… Ale dajcie chwilę na przygotowanie. Wstawaj – powiedziała do chłopaka i wyciągnęła swoją różdżkę. Wyczarowała tło, które się okazało być cmentarzem. Także miała wyczarowany zabawkowy sztylet. – Pomóż może Malfoy, co?
  - Już można zacząć Kaj – odpowiedział tylko.
  Westchnęła. Położyła się w trumnie i udała trupa.
  - Julio! – zawołał. – Serce ty moje! Skoro ty żyć nie możesz, to i ja umrę! – Wziął do rąk leżący obok trumny sztylet i przyłożył czubek zabawki do swojej piersi, udając, że wbija go sobie w serce. Upadł.
  Dziewczyna się obudziła.
  - Romeo? Mój ukochany Romeo! Dlaczego świat jest taki okrutny, że odebrano tobie życie? Łączę się z tobą w bólu… - Wzięła nożyk i zrobiła tak samo jak Draco przed chwilą. Opadła obok niego tak, że jej dłoń wylądowała na jego. – Koniec! – zawołała, wstając razem z ukochanym. Wszystko co parę chwil temu wyczarowała, zniknęło. – Chodziło ci o to, czy coś innego ma być? Może jestem romantyczką, ale tutaj nie ma teraz na to zbytnio miejsca. No to kręcę… Dobra skarbie… Powinieneś już ściągnąć tę bieliznę. – Machnęła różdżką. – Ups! Nie tak chciałam! – Machnęła ponownie, a chłopak był ubrany w wieczorny strój. Odetchnęła. – Przepraszam.
  - Nie teraz Kaja, jeszcze nie teraz. Następnym razem uważaj, byś znów mi takiego czegoś nie zrobiła.
  - Za wcześnie różdżką machnęłam! Nie chciałam cię widzieć nago!
  - I tak nikt nie widział, bo jakoś to zakrył – zaśmiała się Domi. – Kręć już.
  - Blaise! O! Co chcesz?
  - Moje skarpety? Proszę bardzo! – uśmiechnął się szeroko.
  - Czyli wyzwanie? – spytała słodko.
  - Wyzwanie!
  Popatrzyła chwilę na siedzącego obok niej szesnastolatka. Machnęła różdżką. Niby nic się nie zmieniło, ale pewna mała drobnostka jednak.
  - No dobrze. Blaise… Odegram się na tobie. Wąchaj skarpetki Dracona, ale musisz to robić przez… trzydzieści sekund. – Zaczęła się śmiać.
  - Czekam przyjacielu – uśmiechnął się jak łobuz.
  - O nie! Nie zrobię tego… wy nie wiecie, co on z nimi robi!
  - To chcesz karę? – spojrzała na niego, unosząc prawą brew ku górze.
  - No przecież mówię, że tego nie zrobię!
  - No to kara… No to tak… Ściągnij swoją koszulkę. Zakręcę butelką. Na jaką dziewczynie wypadnie, t z nią musisz biegać, mając ją na plecach po CAŁYCH lochach. Czyli WSZYSTKIE pomieszczenia.
  - Ty… Nie gadaj, że też tam, gdzie myślę – powiedziała Domi ostrożnie.
  - Jak powiedziałam wszystkie, to chodzi mi o KOMPLETNIE WSZYSTKIE. To jak? Zgadzasz się na to? Wprawdzie nie masz wyjścia, więc zakręcę butelką. – Butelka zaczęła się kręcić i celuje w… - Em… Przykro mi, że po raz kolejny, ale to wina Blaise’a, Steph… Musisz wejść mu na nagie plecy i jak będzie biegał, mając się na korpusie… No to… Blaise! Do dzieła!
  - Kaja! – zawołała ruda. – Już dwa razy podpadłam twoim rodzicom! To będzie już trzeci raz!
  - No chyba cię coś… - Jednak zaczął ściągać koszulę.
  Potter podeszła do Zabiniego.
  - Zemścimy się na niej. Pożałuje – szepnęła do niego i wskoczyła na jego plecy. – No to do roboty. Weź sypialnię państwa Snape zostaw na koniec.
  - Nie lepiej na początku?
  - A rób jak chcesz.
  - No to lecimy!
  Razem z Steph wyszli z Pokoju Wspólnego i skierowali się w kierunku gabinetu Snape’a biegiem. Obiegli je, następnie po salonie, a na koniec skierowali się w stronę sypialni. Bez pukania weszli.
  - Dzień dobry! – zawołał.
  Potterówna energicznie zasłoniła sobie twarz jedną dłonią.
  - Co do ch… - zaczął.
  - Severus! – zaczęła się śmiać. – Witam.
  - Proszę sobie nie przeszkadzać! – powiedział Zabini. – My tylko na chwilę. – Przebiegł całe pomieszczenie.
  Tośka, widząc to, śmiała się w niebogłosy.
  - Stephanie współczuję ci – odparła.
  - Niech pani lepiej nie wspomina – uśmiechnęła się zmieszana całą tą sytuacją.
  Snape wstał z łóżka.
  - Wynocha! W tej chwili! – warknął, podnosząc głos.
  - Severus, nie spinaj się tak. – Chwyciła rękę męża i pociągnęła na łóżko. Spojrzała na Blaise’a i skinęła mu lekko głową na drzwi dając mu znak, żeby lepiej wyszedł z sypialni.
  - No dalej. Rusz się. Wybiegaj stąd! – szepnęła szybko chłopakowi do ucha.
  - Uprzedzę, że to pomysł Kai! – powiedział dysząc, gdy wybiegał.
  Szatynka znów zaczęła się śmiać.
  - Już ja sobie z nią porozmawiam – syknął pod nosem.
  - Severus, no! Dzieciaki się bawią. Czego chcesz?
  Otwierał już usta, jednak nie zdołał nic powiedzieć, gdyż jego wargi zostały złączone z ustami kobiety w delikatnym i czułym pocałunku.
  - Daj spokój – odparła.
~~
  - Zabiję Kaję. Zabiję! – zawołała, kiedy młodzieniec biegł po korytarzu lochów. – Musimy się zemścić. Nie będzie tak łatwo, o nie! Już ja jej pokażę! Tylko muszę coś wymyślić! – zaczęła mówić jak najęta do chłopaka.
  - Cicho… bądź… - wydyszał. – Coś… wymyślimy… Ale musisz przyznać… mam… niezłą… klatę… - uśmiechnął się łobuzersko.
  Zdzieliła go przez ramię.
  - Sam bądź cicho i biegnij, ciołku!
  - No a co robię?
  Wrócili po chwili do głównej siedziby Ślizgonów. Stephanie zeskoczyła z pleców chłopaka i zmierzyła przyjaciółkę wzrokiem. Usiadła na swoje miejsce. Blaise zrobił to samo i pokręcił czekającą na niego butelką.
  - Domi. Co chcesz?
  - Wyzwanie poproszę.
  Uśmiechnął się szeroko.
  - Odegraj z Kają scenkę, w której się zaręczacie.
  - Zemsta? – syknęła Kaj.
  - Eh… no dobra… mogłoby być coś gorszego…
  - Część zemsty, Kaja. Część – odparł.
  - Wstań – poprosiła Domi, wstając.
  Posłuchała się siostry, która uklęknęła.
  - Kochana Kajo… Czy ty… - Wyczarowała pierścionek. – Wyjdziesz za mnie?
  - Ja… TAK! – Przytuliła się do niej. – Dobra, kręć. – Oddała jej pierścionek i przytuliła się do blondyna.
  - No… Kochany mój – odparła, kiedy butelka wyznaczyła Camello’a. – Czego sobie mój Bryan zażyczy? – Napiła się Whisky.
  - Niech pomyślę. Po tym wszystkim co się tutaj wydarzyło… - Udał zamyślonego. – Wyzwanie.
  - Hmm… - Uniosła lekko brew u góry. – Wiem! Chwila… Zaraz wrócę. – Wyszła na chwilę i wróciła, mając coś schowane za plecami. – Kaja! Zasłoń mu oczy! – rozkazała, a ono zostało spełnione. Podeszła do chłopaka i pokazała jakąś dziwną ciapkę. – Bryan… musisz zjeść to, co ci zaraz dam na łyżce i odgadnąć co to jest. Od razu powiem, że jakaś mieszanka z jedzeniem. Tylko powiedz jakie to smakołyki. – Otworzyła mu buzię i dała zawartość łyżki do jego jamy ustnej.
  Zaczął to przeżuwać i po chwili się skrzywił.
  - Co to ma być?!
  Zaczęła się śmiać.
  - Dobra… Powiedz jak ci to smakuje.
  - Jak mi to smakuje?! To jest okropne! Ani smaku nie mogę zidentyfikować!
  - Dobra Kaja – zaśmiała się. – Odsłoń mu oczy. – Kiedy to zrobiła, kontynuowała: - A teraz mój drogi powiem ci, co właśnie zjadłeś. Oczywiście tak nie robię potraw, ale to była specjalna okazja. Był to… ketchup z nutellą, czosnkiem, chrzanem, marchwią, mlekiem i kawałkami kokosa. Kręć.
  Skrzywił się miłosiernie słysząc, jakie składniki były zawarte w tym obrzydlistwie.
  - Zapłacisz za to słońce – odparł, a dziewczynie od razu wyskoczyły rumieńce na policzkach. Usprawiedliwiała je jednak alkoholem. – Blaise – zwrócił się do chłopaka, z iście szatańskim uśmieszkiem. – Będę wredny, a co. Najpierw musimy postawić sprawę jasno. A w tym przypadku nie ma czegoś takiego jak… kara. Chyba, że tak bardzo będziesz tego chciał, ale uwierz… Kara może być jeszcze gorsza – powiedział poważnie i nagle jakby nigdy nic uśmiechnął się szeroko i puścił Domi oczko. – No to… Blaise… Jesteś gotowy? Co wybierasz?
  - Jasne, że wyzwanie!
  - A więc… Masz iść do profesora Snape’a – uśmiechnął się jeszcze szerzej – i przez… powiedzmy dziesięć minut rozmawiać z nim na tematy związane z seksem.
  - Że co?! Oszalałeś człowieku?! – zawołał, patrząc zaskoczony na Bryana. – Avada, powiedz coś!
  - Przykro mi skarbie. Wyzwanie to wyzwanie – uśmiechnęła się słodko. – Powodzenia.
  Jęknął zrezygnowany.
  - Dobra, ale zobaczysz, że pożałujesz – pogroził Bryanowi palcem.
  Podniósł się i podążył pośpiesznie w kierunku sypialni państwa Snape. Wszyscy podążyli po chwili za nim, by nic nie ominąć z szykującego się przedstawienia. Zabini wciągnął głośno powietrze, stając przed drzwiami do celu. Zapukał i otworzył.
  - Przepraszam, ja tylko na chwilę. Muszę porozmawiać z profesorem Snapem.
  Tośka uśmiechnęła się. Domyślała się, że jest to kolejne wyzwanie.
  - Wejdź kochany, nie krępuj się.
  Severus poruszył się niespokojnie. Obawiał się najgorszego, w szczególności po tym, co już w czasie tej całej zabawy widział i doznał. Usiadł na skraju łóżka, plecami do małżonki i wskazał chłopakowi fotel obok łoża.
  - Czego? – warknął.
  - Sev…
  - Cicho. Chcę mieć to za sobą – zmierzył go wzrokiem. – Słucham, co cię do mnie sprowadza, Zabini?
  - No… - Podrapał się po karku. – Co pan wie o… o seksie?
  Kobieta wybuchła automatycznie gromkim śmiechem. Mężczyzna natomiast spojrzał na towarzysza wielkimi oczami.
  - Że co proszę?
  - Co pan wie o seksie. – Przełknął ślinę.
  Odchrząknął.
  - Wiele. Ciekawi cię jakiś konkretny temat z tej dziedziny?
  - Na przykład… jakie są pozycje?
  Niebieskooka zaczęła się śmiać jeszcze głośniej, po czym zaczęła kaszleć. Małżonek zgromił ją wzrokiem.
  - Może pójdziesz do kuchni po coś do picia?
  Śmiejąc się, kiwnęła głową i wyszła z sypialni. Jakie było jej zdziwienie, gdy pod drzwiami zobaczyła resztę „imprezowiczów”.
  - Co wy tu… - Ale urwała i razem z nimi podsłuchiwała.
  - Pozycji jest mnóstwo – odparł Snape. – Te, które znają wszyscy, i te, które każdy wymyśla, puszczając z kochankiem wodze fantazji. – Za jakie grzechy! Merlinie, zmiłuj się!, dodał w myślach. – Nie będę ci mówił szczegółowo. Jesteś stanowczo na to za młody. Co jeszcze?
  - Co pan sądzi o pozycji 69?
  Zakaszlał.
  - Że co proszę? Nie będziemy tu raczej mówić o tym co sądzę o danych pozycjach, i w jakich się lubuję – zmierzył go wzrokiem.
  - No dobrze, przepraszam pana bardzo i dziękuję za informacje. – Uśmiechnął się lekko i wyszedł. – Zabiję się, Bryan! – warknął do niego.
  - Ciekawa rozmowa Blaise – odezwała się matka czwórki dzieci i uśmiechnęła do chłopaka. – Dobra, a teraz zmykajcie do Pokoju Wspólnego, i to już.
  - TOŚKA! – ryknął Severus z sypialni.
  Kobieta pośpiesznie poszła do kuchni, a cała reszta wróciła do salonu Slytherinu.
  - To żeś dał, Blaise… - odezwała się Kaja, siadając i wybuchając głośniejszym śmiechem.
  - Daj mi spokój! Trzeba było zobaczyć minę twojego ojca, jak pytałem – burknął.
  - To tylko zabawa! – odparł Draco. – Dobra, kontynuujmy!
  - No Zabini. Rozchmurz się – odezwał się Camello i rzucił mu butelkę.
  - Kaja. Pytanie, czy wyzwanie chcesz?
  Przełknęła cicho ślinę.
  - Wyzwanie. Ale uważaj: Jeżeli dasz mi coś z moim ojcem, to nie wiem co ci zrobię.
  - Nie boję się ciebie! Idź do profesora Snape’a i zatańcz z nim, śmiejąc się.
  - No cóż… może mi się jakoś upiecze… - Wzruszyła ramionami i wróciła tam, skąd przed chwilą wrócili. Zapukała spokojnie.
  - Nie wchodzić – usłyszała warknięcie ojca, jednakże mimo wszystko weszła.
  - Nim zaczniesz krzyczeć, to chciałam powiedzieć, że przyszłam… wyjaśnić po prostu tę całą sprawę… - uśmiechnęła się lekko.
  - Niczego mi nie musisz wyjaśniać – warknął. – Przecież wiem, że gracie w tą całą durną butelkę.
  - Właściwie to nie taką durną… - Wzruszyła ramionami.
  Zmierzył ją wzrokiem.
  - Racja. Nie durna. Mam inne piękne epitety na temat tej gry, ale twoja matka by mnie zabila, gdyby słyszała, co mówię przy córce.
  - Mama taka nie jest – zaśmiała się. – Mam prośbę… - Zrobiła słodkie oczka niewiniątka. – Zgódź się proszę, bo inaczej dostanę „karę”…
  Znów rzucił w dziedziczkę piorunami z oczu.
  - Czemu akurat ja? Merlin mnie dziś nie kocha – sarknął. – Czego?
  - Tańcziu tańcziu – powiedziała jak małe dziecko.
  - Chyba sobie ze mnie kpisz – warknął. – Ja nie tańczę.
  - No tato! – zawołała. – Bo inaczej będę musiała wąchać skarpety Blaise’a! – jęknęła zrozpaczona.
  - To będziesz wąchać. Nie tańczę. Wracaj tam, bo w tej sprawie nic nie zdziałasz.
  - Ostatni raz tato! Obiecuję, no!
  - Nie obiecuj czegoś, czego nie jesteś pewna. Nie – powiedział twardo.
  - Ale… ale… no, ale… bo… tato! Tak mnie nienawidzisz?! – zawołała, a w głębi duszy śmiała się sama z siebie, że taki cyrk własnemu ojcu odstawia.
  Zmierzył ją ponownie wzrokiem.
  - Tak. Tak właśnie cię nienawidzę. Idź. Czeka cię kara. Tylko powiedz im, że jak znów będzie dotyczyć mnie, to źle się to skończy.
  Jęknęła zrezygnowana i wyszła z sypialni. Nie zamykała jednak drzwi, a kiedy tylko wyszła z gabinetu i podążała do Pokoju Wspólnego, zawołała:
  - DAJCIE MI TĄ CHOLERNĄ KARĘ! TYLKO NIC Z SKARPETAMI, ANI MIZIANIEM SIĘ PO KĄTACH! – Weszła do pomieszczenia i usiadła. – Za nic nie da rady… Właśnie: nie mamy nic już robić z moim ojcem, co źle się to skończy.
  - Ey, dajcie coś mi w końcu! – zawołał Rocky, dając znów o sobie znać.
  - Chyba cię pogięło – odparła Kaja. – No dalej Blaise… czekam na karę.
  - Hmm… No dobra, no to weź Rocky’ego i z nim zatańcz.
  Wywróciła oczami. Zgarnęła psiaka w biegu, wzięła na ręce i zakręciła się z nim. Zrobiła parę kroków, charakteryzujących tango. Postawiła po chwili psiaka na podłodze. Zakręciła.
  - Bryan, co chcesz?
  - Pytanie.
  - Dobra… co spowodowało, że stanąłeś po naszej stronie?
  Zastanowił się chwilę.
  - Po prostu chcę pokazać, że nie chcę być taki, jacy byli Johnson i Malfoy – odpowiedział, a Domi widziała, że mówił całkowicie szczerze, jednak może coś ukrywa? Jednakże nie coś mrocznego, złego… jakby ukrywał swój prawdziwy, dobry zamiar.
  Pokręcił.
  - Av! Słucham cię.
  - Yy ciebie się boję, więc… pytanie… albo nie! Wyzwanie niech będzie!
  Zaśmiał się.

  - Wybaczcie dzisiaj moje podłe zamiary. Avado. Masz wyobrazić sobie najcudowniejszą dla ciebie scenę łóżkową z Blaisem, a potem przelać je do myślodsiewni.
====================
WAŻNE, PRZECZYTAJ!
Otóż pytania, wyzwania, wypowiedzi w grze "Butelka" nie są wymyślane tylko przeze mnie! Sama butelka jest opowiadaniem takim oddzielnym, pisanym dla rozrywki przez Tośkę, Avadę i mnie na GG. W czasie pobytu u Tośki wpadłam na pomysł, by tą butelkę dodać do RS i przekształcić ją w normalne opisy (ponieważ pisałyśmy trochę w innym wyglądzie/stylu). Już mówię kto kim pisał, więc od razu będziecie wiedzieli, kto co wymyślał ;)
Kim pisała TOŚKA:
~Tośka
~Severus
~Bryan (wtedy był Antonio)
~Stephanie (wtedy była Karrisa)
Kim pisała AVADA:
~Avada
~Blaise (wtedy był Mike [brat Scorpiusa])
Kim pisałam JA[KLAUDIA]:
~Kaja
~Draco (wtedy był Scorpius)
~Domi
~Rocky (wtedy był Tadi)
--
Tak, więc proszę...
Nie piszcie, że świetne pomysły z tymi wyzwaniami, pytaniami itp, bo to nie tylko moje pomysły, ale również tych dwóch kochanych osóbek ;) Również kolejna (ostatnia) część butelki będzie z naszych rączek pisane :D
ALE UWAGA!
Rozdział czterdziesty czwarty(?) będzie również wzięty z naszego wspólnego pisania na GG, specjalnie na potrzeby RS! Szykujcie się na pewny "szok" ;) Później jednak znów powracam ja sama, więc myślę, że ostatnia część butelki, oraz specjalny rozdział na potrzeby RS pojawią się jeszcze w tym miesiącu, by we wrześniu wyrywkowo starać się napisać coś samodzielnie ;)
Pozdrawiam i mam nadzieję, że świetnie się bawicie czytając tą butelkę, bo kiedy przekształcałam ją w "odpowiedni" do opowiadania sposób, nieźle się bawiłam, tak jak wtedy, kiedy ten wątek powstawał na GG :3
---
Znajdź mnie na:
Ask: http://ask.fm/KlaudiaW123 (regularne odpowiadanie na pytania)
Instagram: https://instagram.com/klaudia1999love/ (regularne wiadomości i zdjęcia na temat opowiadań)

2 komentarze:

  1. Oczywiste jest, że czytając rozdział z butelką bawimy się niesamowicie, a bynajmniej ja tak mam :D wylew na całego ;p haha :D już się nie mogę doczekać tej niestety ostatniej części butelki (jak zrozumiałam, to będzie jeszcze jedna część :D z czego cieszę się OGROMNIE!)
    Czekam niecierpliwie ;* pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. No po prostu boski rozdział. Dziewczyny macie talent do wymyślania. :D Już się nie mogę doczekać co tam wymyśliłyście na koniec zabawy w butelkę :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń