PERSPEKTYWA KAI
Czułam go. Czułam go całą sobą. To tylko pocałunek, a jednak mogłam w niego wylać wszystkie moje pozytywne uczucia. Uczucia, które głębiły się głęboko we mnie. Kochałam tego chłopaka. Całym sercem.
Odczepiłam delikatnie wargi od jego ust. Przyglądał mi się swoimi stalowymi oczami. Usiadłam powoli, a kiedy ujął moją dłoń, uścisnęłam ją, zaplatając nasze palce.
- Dlaczego tak nie może być zawsze? - spytałam po chwili. - Dlaczego nie możesz zawsze być taki czuły, troskliwy, kochany, opiekuńczy... Po prostu taki, jaki jesteś teraz?
Zwiesił głowę. Widać, że właśnie trafiłam w jego punkt, gdzie był otwór do jego najcięższego i zbyt delikatnego tematu do powiedzenia.
- Nie mogę - szepnął po chwili.
- Ale dlaczego? Draco... - Usiadłam do niego przodem po turecku i przyciągnęłam jego obie dłonie do siebie, przybliżając je do swoich obojczyków. Milczeliśmy, po czym w końcu uniósł na mnie wzrok. - Możesz mi wszystko powiedzieć. Wysłucham cię, wiesz o tym.
- Czemu miałabyś mnie zawsze wysłuchać?
- Bo cię kocham - wypaliłam od razu.
- To przez ojca - wyznał po dłuższej chwili. - Wpaja mi ciągle jaki mam być. Tylko przy tobie i Blaisie mogę bez wyrzutów sumienia być takim, jakim jestem naprawdę.
- Nie możesz dać się komuś sterować, Draco..
- Nie mam innego wyjścia. Muszę się tak zachowywać.
- Ale obiecaj mi coś.. Bądź takim Draconem, jaki jesteś teraz. Bądź taki, kiedy jesteś przy mnie.
- Obiecuję ci to - powiedział i się uśmiechnął. - I obiecuję ci coś jeszcze.
Zmarszczyłam lekko brwi zdziwiona.
- Obiecuję, że zrobię wszystko, byś się nie bała dotyku mężczyzn.
- Czy ty..
- Tak. Jeśli ty tego chcesz.
- Ale ja się boję..
- Będę delikatny - szepnął i pocałował mnie czule.
Odwzajemniłam lekko i po chwili poczułam, jak w ten pocałunek ładuje większą namiętność i pragnienie. Nie potrafiłam przestać całować tego człowieka.
Poczułam coś dziwnego na sobie. Uchyliłam powieki i szybko lekko odepchnęłam go od siebie. Serduszko na naszyjniku zaczęło świecić i nie chciałam, by stała mu się jakakolwiek krzywda. Patrzył na mnie chwilę i kiwnął ze zrozumieniem głową.
- Kaja... - Objął mnie i ułożył na łóżku. Pochylił się nade mną. - Staraj się nie myśleć o wydarzeniach we Wrzeszczącej Chacie. Nic ci złego nie zrobię. Jesteś przy mnie bezpieczna.
Wzięłam głęboki wdech i maleńkie światełko zniknęło.
- Żadnego pieprzenia? Żadnego rżnięcia?
- Ani to, ani to. Tylko kochanie się.
- Kochanie się?
Pokiwał głową spokojnie.
Objęłam go rękami za szyję i wpiłam się w jego usta. Mruknął mi w nie zaskoczony i położył dłonie na moich bokach w talii.
- Tak więc kochaj się ze mną - szepnęłam.
- Nie tutaj - odparł i odsunął się ode mnie.
- To gdzie...
- Chodź. - Złapał mnie za dłoń, podnosząc się z łóżka.
Wyszliśmy szybko z dormitorium i skierowaliśmy się wyżej schodów. Dlaczego my...?
- Bądź spokojna - szepnął z uśmiechem.
Przejechał po lodowatej ścianie dłonią i nagle ukazał się jakiś zielony wir. Czy to było jakieś przejście?
- Gdzie się wybieramy?.. - spytałam cicho.
- Zobaczysz. Wchodź. I uważaj. Nie puszczaj za nic mojej dłoni.
Przyjrzałam się dziwnemu zjawisku.
- Razem?
- Razem - przytaknął, ściskając mocniej moją dłoń.
Zerknęłam na niego i się uśmiechnęłam. Odliczyliśmy razem do trzech i wbiegliśmy w wir, a cały świat wokół mnie zawirował.
Widziałam jak Draco ląduje na czymś miękkim, a ja zaraz po nim, jednakże moim "podłożem" był idealnie wyrzeźbiony tors Malfoya. Zaśmiałam się i rozejrzałam.
- Gdzie jesteśmy?
- W moim pokoju w Dworze Malfoyów - wymruczał mi do ucha.
Przekręcił się tak, że leżałam pod nim. Zaczął obsypywać moją twarz, szyję, obojczyk czułymi, delikatnymi pocałunkami. Oddech zaczął mi przyśpieszać, a ciało drżeć. Zdjął mi delikatnie bluzkę i odrzucił na bok. Na moje policzki wpłynął rumieniec.
- Jeśli będziesz chciała, bym przestał, mów od razu.
- Chcę tego, Draco - szepnęłam. - Chcę się uwolnić od traumy.
- Ufasz mi?
- Ufam. Jak nikomu innemu.
Pocałował mnie czule. Wsunęłam lekko palce w jego włosy. Był mój. Tylko mój.
Odwzajemniłam lekko i po chwili poczułam, jak w ten pocałunek ładuje większą namiętność i pragnienie. Nie potrafiłam przestać całować tego człowieka.
Poczułam coś dziwnego na sobie. Uchyliłam powieki i szybko lekko odepchnęłam go od siebie. Serduszko na naszyjniku zaczęło świecić i nie chciałam, by stała mu się jakakolwiek krzywda. Patrzył na mnie chwilę i kiwnął ze zrozumieniem głową.
- Kaja... - Objął mnie i ułożył na łóżku. Pochylił się nade mną. - Staraj się nie myśleć o wydarzeniach we Wrzeszczącej Chacie. Nic ci złego nie zrobię. Jesteś przy mnie bezpieczna.
Wzięłam głęboki wdech i maleńkie światełko zniknęło.
- Żadnego pieprzenia? Żadnego rżnięcia?
- Ani to, ani to. Tylko kochanie się.
- Kochanie się?
Pokiwał głową spokojnie.
Objęłam go rękami za szyję i wpiłam się w jego usta. Mruknął mi w nie zaskoczony i położył dłonie na moich bokach w talii.
- Tak więc kochaj się ze mną - szepnęłam.
- Nie tutaj - odparł i odsunął się ode mnie.
- To gdzie...
- Chodź. - Złapał mnie za dłoń, podnosząc się z łóżka.
Wyszliśmy szybko z dormitorium i skierowaliśmy się wyżej schodów. Dlaczego my...?
- Bądź spokojna - szepnął z uśmiechem.
Przejechał po lodowatej ścianie dłonią i nagle ukazał się jakiś zielony wir. Czy to było jakieś przejście?
- Gdzie się wybieramy?.. - spytałam cicho.
- Zobaczysz. Wchodź. I uważaj. Nie puszczaj za nic mojej dłoni.
Przyjrzałam się dziwnemu zjawisku.
- Razem?
- Razem - przytaknął, ściskając mocniej moją dłoń.
Zerknęłam na niego i się uśmiechnęłam. Odliczyliśmy razem do trzech i wbiegliśmy w wir, a cały świat wokół mnie zawirował.
Widziałam jak Draco ląduje na czymś miękkim, a ja zaraz po nim, jednakże moim "podłożem" był idealnie wyrzeźbiony tors Malfoya. Zaśmiałam się i rozejrzałam.
- Gdzie jesteśmy?
- W moim pokoju w Dworze Malfoyów - wymruczał mi do ucha.
Przekręcił się tak, że leżałam pod nim. Zaczął obsypywać moją twarz, szyję, obojczyk czułymi, delikatnymi pocałunkami. Oddech zaczął mi przyśpieszać, a ciało drżeć. Zdjął mi delikatnie bluzkę i odrzucił na bok. Na moje policzki wpłynął rumieniec.
- Jeśli będziesz chciała, bym przestał, mów od razu.
- Chcę tego, Draco - szepnęłam. - Chcę się uwolnić od traumy.
- Ufasz mi?
- Ufam. Jak nikomu innemu.
Pocałował mnie czule. Wsunęłam lekko palce w jego włosy. Był mój. Tylko mój.
~~
Uspokajałam oddech. Leżałam przy boku Dracona. Byliśmy szczelnie okryci. I nadzy. Jednakże nie wstydziłam się. Właśnie ten chłopak u mojego boku pokazał, że jednak z tego można czerpać przyjemność. Nie było to gwałtowne, bardzo bolesne czy napełnione krzykami przerażenia... Nie. To było słodki, przyjemny i delikatny stosunek. Był mój. Byłam jego.
Wsłuchiwałam się w bicie jego serca, które biło tylko i wyłącznie dla mnie. Opierał policzek o moją głowę, gładząc leniwie moje włosy palcami.
- Draco? - szepnęłam po chwili.
- Hm? - mruknął z uśmiechem, bawiąc się pasmem moich włosów.
- Czy z innymi dziewczynami również uprawiałeś seks?..
- Nie - szepnął. - To był mój pierwszy raz. A co? Kiepski byłem? - zaśmiał się cicho.
Uniosłam głowę by na niego spojrzeć. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Byłeś wspaniały - powiedziałam cicho i pocałowałam go.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz