PERSPEKTYWA KAI
Zamknęłam energicznie szafę i podeszłam do
biurka, trzymając się za kark i starając się uspokoić drżenie całego mojego
ciała. Niemalże od razu drzwi do mojego pokoju otworzyły się z impetem. Siostry
i rodzice weszli do środka. Domi szybko do mnie podeszła.
- Ka…
- Wyjdź – szepnęłam. – Wyjdźcie wszyscy! –
wrzasnęłam na resztę rodziny, z trudem hamując łzy. Chciałam być sama.
- Ale Kaja… - zaczęła Avada.
- Wyjdźcie! – Objęłam się ramionami. –
Proszę… - dodałam cicho.
- Domi, Av wyjdźcie – odezwała się mama.
- Ale…
Wiedziałam, że chciały zaprzeczyć.
- Nie ma żadnego ale! – warknął ojciec. –
Macie wyjść!
- Ty również, Severusie! – Matka obrzuciła go
gniewnym spojrzeniem.
- Nie wyjdę.
- Cała trójka, wychucha do pokojów!
Słysząc krzyki, cofam się powoli do tyłu.
Sama nie wiedziałam, dlaczego. Może coś weszło mi w psychikę, co jest powiązane
z podniesionymi głosami.
Rodzice zaczęli się kłócić. Nie wiem czemu,
ale ogarniał mnie strach.
- Nie krzyczcie! – zawołałam w końcu,
ściskając palce na swoich ramionach.
Mama wyciągnęła całą trójkę na korytarz i
wróciła, zamykając za sobą drzwi na klucz.
- Nie na klucz… Proszę, nie… - szepnęłam,
przypominając sobie wydarzenie z Wrzeszczącej Chaty.
PERSPEKTYWA TOŚKI
Westchnęłam cicho i odkręciłam zamek,
pozostawiając jednak zamknięte drzwi, Spojrzałam na nią. Miała we włosach
palce, które zaciskała na swojej głowie. Chodziła nerwowo po pokoju.
- Kaja, co się dzieje? – szepnęłam podchodząc
do niej.
Potrząsnęła głową.
- Kaja… mów.
Uniosła na mnie wzrok. W jej oczach czaił się
strach, przerażenie… jednak również to, jakby wołała bezgłośnie i rozpaczliwie
po pomoc. Usiadła na łóżku. Podkuliła nogi pod brodę i objęła je ramionami.
- Chcę
być sama, mamo…
Przysiadłam obok niej.
- Możesz mi zaufać, Kaja… Chcę ci pomóc…
- Z tym nie idzie pomóc… Nie idzie. – Objęła
mocniej nogi.
- Samo wysłuchanie pomaga.
- Mamo, jesteś w ciąży. Jeśli ci powiem albo
pokażę, to… nie… Mamo proszę…
- Naprawdę możesz na mnie polegać.
- Wiem. Ufam ci bezgranicznie. Jednak boję
się powiedzieć czemu krzyczałam… Proszę… Chcę być sama…
Patrzyłam na nią zmartwiona. Przytuliłam ją
mocno, a ona odwzajemniła uścisk.
- Ale powiesz mi kiedyś?
- Chyba, nie wiem… Nie obiecuję… I nie martw
się o mnie…
Westchnęłam ciężko.
- Prześpij się, dobrze ci to zrobi. –
Musnęłam ją w czoło i wyszłam z jej pokoju, zostawiając ją samą.
Jednakże kiedy wychodziłam, to poczułam lekką
woń, jakby coś umarło i nie zostało pochowane.
~*~
PERPSKETYWA DRACONA
Udało nam się jakoś włamać do gabinetu
Snape’a. Z racji tego, że go nie będzie do jutra, nie czułem żadnego strachu
związanego z konsekwencjami złapania Blaise’a i mnie. Mieliśmy cel i będziemy
się go trzymać.
- Diable, przeszukaj jego biurko, a ja
przejrzę ogólnie ten gabinet.
Kiwnął głową i zaczął przeglądać dokumenty.
Ja zaś się uważnie rozglądałem. Znając mojego ojca chrzestnego, to on na pewno
ma do swojego domu jakieś bezpośrednie przejście. Wyciągnąłem różdżkę i
wyszeptałem greckie starożytne zaklęcie. Wyczułem charakterystyczne drganie na
moich palcach. Schowałam różdżkę do kieszeni. Wsunąłem dłoń w szparę za szafą –
z pewnością z eliksirami – i poczułem maleńką szparkę. Wsunąłem rękę bardziej i
nacisnąłem na nacisk w ścianie.
Pojawiły się jakieś stare, ozdobione srebrem
drzwi. Przejechałem palcami po wyrzeźbionych wężach. Ujrzałem napis, chyba w
języku hiszpańskim. Bez problemu je odczytałem.
„Gdzie zapragniesz być, tam Cię wezmę”
- Blaise!
Spojrzałem na niego energicznie. Przyglądał
się jakiemuś dokumentowi. Złożył go na cztery części i schował do kieszeni
swojej bluzy. Podszedł.
- Skąd te drzwi? – Zmarszczył brwi.
- Tajemne przejście. Po co wziąłeś jakąś
kartkę? Snape się dowie.
- Uwierz, że cię to zainteresuje.
- Wątpię w to.
- Chodzi o Kaję.
Od razu się ożywiłem.
- Później mi pokażesz. Trzymaj to i dobrze
schowaj. A teraz idziemy.
- Gdzie?
Spojrzałem znów na napis.
- Tam cię wezmę… - szepnąłem. – Gdzie tylko
zapragniesz… - Olśniło mnie. Chwyciłem klamkę i wypowiedziałem stanowczo: -
Pragnę znaleźć się w domu Severusa Tobiasa Snape’a.
Coś się zaświeciło za drzwiami. Otworzyłem je
i ujrzałem…
- Piwnica? – spytał.
- Pewnie od razu się tam znajdziemy. Chodź.
Weszliśmy. Zamknąłem za nami drzwi, a one
zniknęły. Pokazałem mu, by był cicho. Wspięliśmy się po schodkach. Słysząc
kroki i głos Snape’a, szybko weszliśmy do jednego z pokojów.
-
Blaise? Draco?
Odwróciliśmy się i Blaise niemalże od razu
upadł na podłogę, bo Avada rzuciła mu się na szyję i w rezultacie wylądowała na
jego torsie.
PERSPEKTYWA AVADY
- Już cię nie puszczę, Zabini, nie puszczę –
powiedziałam szybko i zaczęłam go całować.
Odwzajemniał z pasją, jednak blondyn MUSIAŁ
odchrząknąć, przez co oderwaliśmy swoje wargi.
- Nie chcę wam przeszkadzać. Av, powiedz
tylko, gdzie jest Kaja.
- U siebie w pokoju.
- A gdzie jest jej pokój?
- Obok. Tylko uważaj, bo jest trochę
roztrzęsiona, nie wiem dlaczego.
Kiwnął głową i wyszedł po cichu, zamykając za
sobą drzwi.
- Minęło tylko parę godzin, a już cholernie
za tobą tęskniłem – szepnął z tym swoim łobuzerskim uśmiechem, który jest
zarazem zaraźliwy.
- Przesadzasz, Diabełku – zaśmiałam się
cicho.
- Wiemy co do siebie czujemy. Już od bardzo
długiego czasu, a ja dalej cię o coś nie zapytałem… Zostałabyś moją dziewczyną?
Uśmiechnęłam się szeroko i pocałowałam go z
czułością.
- Oczywiście, że tak. Nawet nie wiesz, jak cię
kocham.
- Oj na pewno nie bardziej, niż ja –
roześmiał się.
- Kłóciłabym się o to, ale nie mam na to
ochoty.
- Chcesz leżeć tak na podłodze? – Uniósł
brew, a w jego oczach tańczyły iskierki rozbawienia.
- Z tobą, zawsze.
- I to mi się podoba. – Musnął moje wargi.
~*~
PERSPEKTYWA
DRACONA
Wszedłem szybko do pokoju Kai, zamykając
energicznie i cicho za sobą drzwi. Rozejrzałem się po pomieszczeniu.
Spostrzegłem ją dopiero po chwili. Leżała na łóżku na boku, odwrócona plecami
do drzwi. Poczułem jakiś śmierdzący odór. Nie zważałem na to. Podszedłem do
niej i usiadłem na skraju jej łóżka. Zadrżała pod wpływem mojego dotyku.
- Hej, Kaja… - szepnąłem.
Kiedy usłyszała mój głos, usiadła, odwracając
się w moją stronę i mocno się do mnie przytuliła. Chowałem ją w swoich
ramionach i położyłem policzek na jej włosach, przeczesując je lekko. Cała
drżała. Przytuliłem ją mocniej, przykładając wargi do jej skroni.
- Kaj, spokojnie… Co się dzieje? I… co to za
smród?
Potrząsnęła głową.
- Kaja…
- Szafa… - szepnęła po chwili. – Na dnie
szafy…
Podniosłem się, jednak ona szybko złapała za
rękaw mojej bluzy. Delikatnie wyswobodziłem materiał z jej uścisku i podszedłem
do szafy, którą otworzyłem. Krew odpłynęła mi z twarzy, kiedy spostrzegłem
martwą, całą we krwi, z poderżniętym gardłem Veronicę…
Spojrzałem na Kaję. Nie patrzyła, miała
odwróconą głowę i wzrok wbity w kołdrę. Zwróciłem swój wzrok z powrotem na
kotkę i wyjąłem różdżkę. Wyszeptałem zaklęcie i ciało zwierzątka zniknęło.
Machnąłem magicznym patykiem, a po pokoju rozpłynął się ulubiony zapach
dziewczyny. Róże.
- Najpierw Stephanie… A teraz Veronica… -
powiedziała cicho, łamiącym się głosem.
Podszedłem szybko i poderwałem ją w swoje
objęcia, uspokajając ją. Wtuliła się we mnie ufnie. Zacząłem nami delikatnie
kołysać, szepcząc do jej ucha uspokajające słowa.
~*~
PERSPEKTYWA BLAISE’A
Leżeliśmy już na
jej łóżku. Przytulała się do mojego boku, mając położoną głowę na moim torsie.
Przeczesywałem jej włosy jedną ręką, zaś drugim ramieniem obejmowałem ją mocno
w pasie, przyciągając do siebie.
Czułem się tak
dobrze, kiedy czułem, że jest tuż obok mnie… Tak blisko. Nie było jej tylko
parę godzin, a już ogarniała mnie straszna tęsknota za nią. Przytulałem ją
coraz to mocniej. Chciałem dać jej poczucie bezpieczeństwa. Obiecać jej, że
przy moim boku będzie szczęśliwa i bezpieczna.
Nagle mi się coś
przypomniało, nawet nie wiem czemu akurat teraz przyszło mi to do głowy.
- Mówiłaś mi
kiedyś, że twój tata zaczarował wtedy Tiarę Przydziału, byście wszystkie trzy
były w Slytherinie. Ty miałaś być w Ravenclawie, a Domi z Kają w Gryffindorze.
Opowiadałaś mi, że mogłyście podjąć decyzję, czy idziecie do domów, Ravenclaw
albo Gryffindor, czy zostajecie w Slytherinie. Ty i Domi powiedziałyście, że
tam, gdzie chciała was przydzielić. Więc dlaczego jesteś Ślizgonką?
Uniosła głowę by
na mnie spojrzeć, nie podnosząc jej jednak z mojego torsu. Uśmiechała się.
Mógłbym patrzeć na jej uśmiech, w jej oczy całą wieczność.
- Nie chcieli mi
dać dormitorium z Domi, miałam jakieś panienki, które interesują się tylko
modą, kosmetykami, flirtami… Dlatego porozmawiałam z Dumbledorem i oto mam
pokój z Kają.
- No i wszystko
jasne – zaśmiałem się i pocałowałem ją w czoło. Spojrzałem na jej szyję i spostrzegłem
łańcuszek. – Dalej nosisz ten naszyjnik, co ci dała wtedy we Wrzeszczącej
Chacie?
- Tak. Skoro mi
go dała, powinnam go ciągle nosić.
- Trochę
niepotrzebnie.
- Dlaczego?
- Ponieważ przy
mnie zawsze możesz czuć się bezpiecznie. – Ująłem jej podbródek i złożyłem na
jej wargach delikatny, pełny miłości pocałunek.
~*~
PERPSKETYWA SEVERUSA
Zapukałem do
pokoju Avady i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź wszedłem do środka.
- Avada,
zaprowadź Zabiniego do salonu – powiedziałem tylko i wyszedłem.
To samo zrobiłem
u Kai z Draconem.
Podążyłem do
pokoju dziennego i usiadłem na kanapie, czekając na tą dwójkę. Nic przede mną
się nie ukryje.
Nie musiałem
długo czekać, aż dziewczyny przyprowadziły chłopaków.
- Av, Kaja,
idźcie do pokojów. Z panem Zabinim i panem Malfoyem chcę porozmawiać osobiście.
- Nie zostawimy
ich tu samych – odparowały jednocześnie.
- Do pokojów.
Teraz.
Wymieniły z nimi
spojrzenia i wyszły z salonu. Zwróciłem swój wzrok na nich.
- Siadać –
sarknąłem.
Od razu spełnili
moje polecenie.
- Wiecie, a może
jednak nie wiecie, że przede mną nic się nie ukryje. W szczególności jeżeli
chodzi o włamanie do mojego gabinetu.
Pobledli po
twarzy. Uśmiechnąłem się sarkastycznie na ten widok.
- Profesorze, my…
- zaczął Blaise, ale nie dałem mu dokończyć.
- Wy włamaliście
się do mojego gabinetu z przekonaniem, iż skoro mnie nie ma w Hogwarcie i wrócę
dopiero jutro, to nikt się o tym nie dowie, w szczególności ja.
- Chcieliśmy
tylko… - Draco próbował się wtrącić, jednak zignorowałem to.
- Odkryliście
tajemne przejście, które prowadzi bezpośrednio do miejsca, w którym chcę się
znaleźć. Wykorzystaliście to do własnego celu i znaleźliście się tutaj. A teraz,
panie Zabini – spojrzałem bezpośrednio na niego – proszę oddać mi dwie kartki,
która jedna dotyczy Avady, a druga Kai. Natychmiast.
Brunet niemalże
od razu sięgnął do kieszeni swojej bluzy i wyjął dwie kartki złożoną w jedną.
Położył szybko na stoliku i cofnął dłoń. Bawiło mnie to, że się mnie boi.
Parsknąłem w duchu śmiechem, jednakże na twarzy miałem swoją zwykłą, lodową
maskę.
Zgarnąłem
dokumenty i schowałem.
- Teraz możecie
mówić – warknąłem po chwili, unosząc lewą brew ku górze.
- Chcieliśmy po
prostu znaleźć się przy dziewczynach – zaczął szarooki.
- Przecież pan
wie, że nic im byśmy nie zrobili.
- Czyżby? –
sarknąłem.
- Tak. My nie
jesteśmy tacy jak ta banda – burknął brązowooki.
- O kim mówicie?
- O tych, co
uprowadzili dziewczyny – odpowiedzieli równocześnie.
Spiąłem mięśnie
ciała, jednak po chwili udało mi się je rozluźnić. Wiedziałem, kto za tym
wszystkim stoi, mimo że nikt mi nic nie powiedział, kto to taki, a mimo tego
wiedziałem.
- Znam waszą
dwójkę. Dlaczego teraz do nich idźcie, bo jeszcze zaczną się kłócić, że was
straszę. Ale ostrzegam. Jeśli wam odbije i coś zrobicie niestosownego, to nie
ręczę za siebie – zmroziłem ich wzrokiem.
Energicznie
pokiwali głowami.
- Idźcie.
- A szlaban? –
zapytał szybko czarnoskóry, przez co dostał w tył głowy od blondyna.
Uśmiechnąłem się
ironicznie.
- Idźcie do nich.
Wstali z kanapy i
szybko zniknęli mi z oczu.
~*~
PERSPEKTYWA TRZECIOOSOBOWA
Następnego dnia,
cała trójka dziewczyn zebrały się w salonie wczesnym świtem, spakowane.
Rozsiadły się wygodnie na fotelach. Draco i Blaise wrócili do Hogwartu w nocy
tym samym przejściem – oczywiście za jednorazową zgodą Severusa. Czekały na
ojca.
Po około pół
godziny, owa osoba zeszła na dół i przystanęła w miejscu, widząc spakowane
córki. Skrzyżował ręce na piersi.
- Gdzie
zamierzacie tym razem się wykraść?
- Nigdzie się nie
wykradamy – odpowiedziała Domi.
- Czekamy na
ciebie – dopowiedziała Avada.
- Na mnie? Niby
po co?
Kaja uśmiechnęła
się lekko i podniosła się z siedzenia.
- Wracamy do
Hogwartu. Mamy plan i mam nadzieję, że go wysłuchasz, tato.
Jej! Ale długi rozdział! Naprawdę dawno takiego nie było. :D no i ile się dzieje! Kurcze. Smutna sprawa.. najpierw właśnie Steph, teraz Veronica.. co się dzieje?
OdpowiedzUsuńNo i akcja Blaise'a i Dracona... hahahahah genialna :D kocham ich <3
Poza tym zakończenie chyba najlepsze.. co też znowu nasze panie wymyśliły? :P już się nie mogę doczekać :* pozdrawiam! Zieleninka :*
Kurcze ale długi ten rozdział :) Ale za to jaki fajny :D Widać że Draconowi i Blaise'owi zależy na dziewczynach ;) Ciekawe co te dziewczyny wymyśliły ;)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt :*