Kiedy dotarliśmy do domu, poszłam od razu do swojego pokoju.
Byliśmy wszyscy razem pod jednym dachem - mama, tata, Domi, Avada i ja. Ojciec wprawdzie wróci jutro do Hogwartu, jednak znając go, nikt nie będzie mógł opuścić tego domu. Powoli zaczynałam się z tego powodu wkurzać. Jednakże jeśli chodzi o ostatnie wydarzenia... To w sumie lepiej by mama oraz moje siostry nie wychodziły. Dla ich własnego bezpieczeństwa.
Tata już wcześniej naszykował dwa pokoje, które znajdowały się po lewej i po prawej stronie mojego. Były one ciągle puste. Czyżby on coś przewidział, tak jak to potrafi profesor Trelawney? Nie, to by było niemożliwe.
Mama będzie spała z tatą - w końcu są małżeństwem.
Siedząc w samotności we własnym pokoju, myślałam o wszystkim i o niczym. Rozejrzałam się. Panował tu porządek. Wszystko było tak, jak zostawiłam pierwszego września. Od razu mi się przypomniała rozmowa telefoniczna z Elsą - właściwie to ze Stephanie - a później tajemny list, który - jak się okazało - wręczył mi jeden ze Śmierciożerców. Spostrzegłam po chwili karmę.
Veronica.
Nie miałam pojęcia gdzie ona jest, co robi... Zaczęłam się martwić. Wiem, że zwierzęta mają własne drogi, jednak ta niewiedza... nie była przyjemna.
Nagle usłyszałam jakiś dźwięk. Jakby pyknięcie oznaczające teleportację. Rozejrzałam się przerażona. Pewne momenty z Johnsonem niemile wszyły mi się w moją psychikę. Sięgnęłam po swoją różdżkę. Podniosłam się z wyra i powolnym krokiem podeszłam do szafy. Wzięłam głęboki wdech, przygotowując się na ewentualny atak.
Ujęłam dłońmi uchwyty drzwiczek szafy i otworzyłam. Zmarszczyłam brwi i upuściłam lekko wzrok.
Popełniłam błąd.
Widok, jaki ujrzałam, wyciągnął z mojego gardła głośny krzyk przerażenia.
~*~
PERSPEKTYWA BLAISE'A
- Camello!Spostrzegłem tego typka na szkolnym korytarzu. Podbiegłem do niego i złapałem za jego łachy, po czym przygwoździłem go do ściany. Patrzył na mnie z dezorientacją w oczach, jednakże niemal od razu jego spojrzenie zmieniło się w pewne, stanowcze i drwiące.
- Po nazwisku to po pysku - burknął.
- Ten tekst jest godny tylko dzieciaka. A niebawem będziesz miał 16 lat - warknąłem z ironicznym uśmiechem.
- Czego chcesz?
- Informacji, Camello, informacji.
- Niby o czym? - warknął.
- Grzeczniej. O Mike'u Malfoyu oraz Sebastianie Johnsonie - syknąłem. - Wiem, i nie ukryjecie tego, że wy wszyscy stoicie za porwaniem Avady i Kai.
- Nic mi o tym nie wiadomo. - Wzruszył ramionami.
Wyjąłem energicznie różdżkę i przyłożyłem mu ją do gardło tuż pod brodą.
- Blaise! - usłyszałem głos Dracona, który znikąd pojawił się obok mnie. - Puść go.
Zmarszczyłem zdezorientowany brwi, ale go puściłem. Od razu odszedł.
- Miałem już go w garści, Smoku!
- Nie strać czasu na tego gamonia. W ten sposób nic nie wskórasz. Musisz mieć dowody.
- Dowód jest taki, że jestem przekonany, że ta cała trójka...
- To tylko twoje przepuszczenia.
- Nie wierzysz mi?
- Wierzę. Wiem, że to oni to wszystko zrobili, jednak musimy ich złapać na gorącym uczynku. Ale teraz mamy inne zadanie.
- Jakie?
Uśmiechnął się lekko.
- Jakoś dostać się do domu Snape'a.
Super rozdział! Świetnie trafiłaś, bo akurat dzisiaj mam maraton HP ^^ już obejrzałam pierwsze 4 części ^^
OdpowiedzUsuńO! NO PROSZĘ! Rozdział! :D i już się nie mogę doczekać kolejnego! :* pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :) Mam nadzieję że jakoś Blaise i Draco dostaną się do domu Snape :D Ciekawe co Kaja zobaczyła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Aga W :*
Tak o to ja, wreszcie komentuje!
OdpowiedzUsuńJuż ci pisałam, że to jest świetne! Oby tylko chłopakom się udało dostać do ich domu.
No i wiesz, czego chcę! Więcej Avady i Blaise'a! ♥♥
Weny kochana :*