PERSPEKTYWA AVADY
Otworzyłam oczy. Z podłogi na której leżałam
wyłaniała się zimna temperatura. Podniosłam się na łokciach i się rozejrzałam.
Było strasznie zimno. Posadzka była z drewnianych desek, w których w niektórych
miejscach brakowało. Tapety były porozrywane ze ścian. Próbowałam sobie
przypomnieć, co się wydarzyło.
Sen. Przebudzenie z krzykiem. Opuszczenie
dormitorium. Kierowanie się do Domi. Atak dwóch nieznajomych na mnie i…
Kaja.
Dźwignęłam się na nogi ostrożnie i
podtrzymałam się ściany. Otworzyłam już usta by wypowiedzieć jej imię, jednak
nim wydałam jakikolwiek dźwięk to drewniane drzwi się otworzyły i ktoś rzucił
jakąś dziewczynę na podłogę i zatrzasnął wejście.
- Kaja! – zawołałam, gdy ją rozpoznałam i
kucnęłam szybko.
Z trudem pociągnęłam ją pod ścianę i
ustawiłam w pozycji siedzącej. Przykucnęłam obok niej. Uniosła głowę i
spojrzała na mnie.
- Av… Nic ci nie jest?... – spytała cicho
drżącym głosem.
- Nie… Co się stało? Kto to był?
- Nic się nie stało… - odparła po chwili.
Wyczułam, że panuje nad swoim łamiącym się
głosem. Coś musiało się wydarzyć. Coś, o czym nie chciała mówić.
- Kaj… Przecież widzę… - Przyjrzałam jej się
uważnie. – Gdzie masz swój szlafroczek? O ile dobrze pamiętam, to miałaś go na
sobie.
Rozejrzała się. Podniosła się z trudem i
przeszła kawałek, trzymając się zniszczonych mebli. Zgarnęła jakiś koc i,
opierając się o ścianę, otrzepała go. Podeszła do mnie i kucając, okryła mnie
nim szczelnie. Sprawdziła, czy jestem dokładnie nim opatulona.
- Nie znajdę jeszcze jednego koca by bardziej
cię ogrzać – szepnęła po chwili.
- Mam dwuczęściową piżamę z długimi spodniami
i długim rękawem. A ty w samej koszuli nocnej, w dodatku zniknął twój
szlafroczek.
- Nie zniknął, tylko… - Urwała. – Chodź. –
Usiadła obok mnie i przytuliła mocno do siebie.
Oddałam uścisk mocniej. Czułam, że przytula
mnie ostatkami sił. Zadrżała lekko.
- Hej… Kaja co się wydarzyło?
- Nic takiego Av, naprawdę…
- Przecież widzę.
- Nie chcę o tym mówić…
- Spróbuję ci pomóc…
Zadrżał jej podbródek. Wiedziałam, że
próbowała zachować zimną krew.
- Cruciatus… - szepnęła po chwili. – A
później… - Potrząsnęła głową.
- Ka…
Urwałam słysząc, jak drzwi się powtórnie
otworzyły. Przytuliła mnie znacznie mocniej.
- Wzywają cię, Avado.
Skądś znałam ten głos…
- Ona nie pójdzie, w szczególności z tobą
Johnson.
Więc to ten Sebastian nas uprowadził?! Ale
kto był…
- Zamknij się Snape. Nie masz nic do gadania.
Mike z nią sobie pomówi.
- Już wiem czym jest według was „rozmowa” –
warknęła, ale poczułam jak zaczęła się trząść. Nie luzowała uścisku.
- Oj nie martw się skarbie – uśmiechnął się
szyderczo. – Wieczorem będzie powtórka. Tylko tym razem będzie nam lepiej, o
ile nie zmusisz mnie do ponownego rzucenia Cruciatusem.
Od razu zrozumiałam.
- Nigdzie nie pójdę! – zawołałam.
- Nic ci się nie stanie, o ile będziesz
posłuszna. – Złapał mnie za ramię i odciągnął od Kai, a gdy tylko chciała mnie
do siebie przyciągnąć, dostała zaklęciem torturującym.
Wrzasnęłam jej imię i Johnson wyciągnął mnie
siłą z pomieszczenia.
***
- Czego od nas chcesz, Malfoy? – warknęłam.
- W sumie to nic. Po prostu chcę cię bliżej
poznać. – W jego oczach pojawił się błysk.
- A Kaja?
- Kaja to nie moja działka.
- „Działka”?! A to my jakimiś przedmiotami
jesteśmy?! Nie jesteśmy waszą własnością!
- Ale jesteście zdane na naszą łaskę. Masz. –
Rzucił mi jakąś torbę, którą od razu złapałam.
Mike spojrzał znacząco na swojego towarzysza,
który tylko kiwnął głową i opuścił pomieszczenie, zostawiając mnie samą z
blondynem.
Torba była miękka. Otworzyłam ją i ujrzałam
moje ubrania. Na pewno była w niej niemalże cała moja garderoba.
- Idź do siostry i się ubierz. Jej nie dawaj,
bo Sebastianowi by się to nie spodobało. To moja własna wola. Lepiej się strzeż
i bądź mi posłuszna.
Złapał mnie mocno za ramię i ciągnął tą
drogą, którą prowadził mnie Johnson. Otworzył drzwi i ujrzałam rudego, który
ocierał jakąś szmatką swoje ostrze. Rozpoznałam na szmatce krew.
- Sebastian zostaw ją na razie, bo później
nie będzie miała sił – odparł Malfoy i wepchnął mnie do pokoju, po czym razem z
towarzyszem odeszli, zatrzaskując za sobą drzwi.
Spojrzałam na nią energicznie.
- Co on ci zrobił?! – Odłożyłam torbę i
podeszłam do niej szybko.
Trzymała mocno swoje udo. Pomiędzy jej
palcami leciała krwista ciecz.
- Co masz w tej torbie?... Co Mike ci zrobił?
- Nic. Skądś wziął wszystkie moje ciuchy z
dormitorium i mi je dał, by nie było i zimno…
- To się ubieraj, bo się jeszcze przeziębisz!
Natychmiast!
- Ty też się ubierzesz.
- Nie. Ja nie. – Pokręciła szybko głową. –
Jak Johnson znów… to wszystko rozerwie, a masz ładne ubrania… Nie…
- Kaja…
- Naprawdę Av…
- Ale…
- Proszę… Ubierz się ciepło…
Schowałam się i przebrałam. Poczułam się
lepiej – jeżeli można w obecnej sytuacji tak to nazwać.
Wyszłam z ukrycia i spostrzegłam, że opiera
się o ścianę. Podeszłam do niej, a ona osunęła się na ziemię. Kucnęłam przed
nią w pośpiechu.
- Kaj… Co on właściwie ci tutaj zrobił?
- Postawiłam się… Wściekł się i nagle
wyciągnął sztylet i… i mi go z siłą wbił… Malfoy nic ci nie zrobił? – zmieniła szybko
temat.
- Nic. Tylko dał mi tą torbę… Czemu oni w
ogóle nas uprowadzili w…
- Do Wrzeszczącej Chaty.
Spojrzałam na nią zdziwiona.
- Skąd…?
- Johnson mówił jak wtedy… Po prostu
powiedział, że nie opuścimy Wrzeszczącej Chaty.
Ściskała mocniej swoją ranę.
Sięgnęłam po torbę i wyjęłam jedną z
luźniejszych bluzek. Złożyłam ją jak chustę i owinęłam nią jej udo. Syknęła z
bólu. Zawiązałam delikatnie, ale zarazem dokładnie.
- Boli… - szepnęła roztrzęsionym głosem.
Pierwszy raz w czasie naszego pobytu w tej
chacie, przyznała się, że odczuwa jakiś ból. Ale przynajmniej wiemy, że
jesteśmy niedaleko Hogwartu.
- Wiem… - Usiadłam obok. – Kaja… - odezwałam
się po chwili. – A twój naszyjnik od Stephanie? Wtedy jak Draco testował o co z
nim chodzi, to zadziałał… Dlaczego tym razem nie?
- Nie mam pojęcia… - Chwyciła serduszko. – W Pokoju
Życzeń podejrzewałam, co on zamierzał zrobić… Tutaj to się na tym nie
skupiałam, bo wcześniej rzucił na mnie dużo Cruciatusów… i nie byłam zdolna do
myślenia, takiego jasnego…
- A teraz z tym sztyletem?...
- To było niespodziewanie… Jestem wymęczona…
- Myślałam, że ten wisiorek cię ZAWSZE
obroni.
- Ja też tak myślałam…
Sięgnęła do zapięcia naszyjnika i ściągnęła
go.
- Co ty…?
Kucnęła przede mną i zgarnęła moje włosy na
jeden bok i założyła mi ozdobę. Poprawiła go. Uniosłam na nią wzrok i
napotkałam jej oczy. Był w nich smutek, ból, ale i również opiekuńczość i
odpowiedzialność.
- Kaja, to twój naszyjnik…
- Noś go. Potrafisz dosłownie w KAŻDEJ
sytuacji racjonalnie myśleć. Dzięki niemu nic ci się nie stanie. Jestem tego pewna.
– Zamyśliła się chwilę. – Nie miej go zakrytego. Musisz go mieć na widoku.
- Ale ty go potrzebujesz.
- Teraz on mi nic nie da Avada. Proszę, noś
go…
Pokiwałam po chwili głową.
- Będę.
Uśmiechnęła się blado.
Podziwiałam jej odwagę i poświęcenie. Oddała
mi swoją jedyną „broń” po to, by mnie chronić. Żałowałam, że spotkałam się z
nią dopiero pierwszego września. Przytuliłam ją mocno.
Po chwili drzwi gwałtownie się otworzyły.
Sebastian wszedł do pokoju.
- Już wieczór. Czas tylko dla nas, skarbeńko –
uśmiechnął się parszywie i odciągnął ją ode mnie.
Nim zareagowałam, zniknęła w ciemności, razem
z jednym z naszych zapaśników. Drzwi znów były zamknięte.
Wiedziałam jedno.
Nie dam rady pomóc Kai.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
PLAN OGÓLNY NA RS - W SENSIE ROZDZIAŁÓW!
"Rodzina Snape" będzie podzielona na dwie części! (planowo)
Część pierwsza (która teraz jest) -> Pierwszy semestr
Cześć druga -> Drugi semestr
Część I będzie miała 30 rozdziałów. Część II chyba też, chociaż może nawet dojdę do 100 rozdziałów! Zobaczymy jak to się wszystko potoczy.
---------
Macie kolejny rozdzialik :3
OSTRZEŻENIE!
Przyszły rozdział będzie miał fragment 18+ ! Oczywiście będzie on odpowiednio "zaznaczony", więc jeśli ktoś nie lubi czytać takich scen, to będzie mógł to spokojnie pominąć.
Pozdrawiam bardzo cieplutko :3
Kaja.
No nieźle. A ja myślałam że to Malfoy będzie gorzej traktował Avadę, a tu jednak ten Sebastian jest gorszy. ;/ Co za debil. Kaja naprawdę musi kochać Avadę że oddała jej swoją broń. No ale to czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Aga W :*
O wow! Ale się dzieje! :D
OdpowiedzUsuńDlaczego tylko Kaja jest taka sponiewierana? Przez to, że Mafloy zabronił tykać Avady? No i w ogóle o co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego oni się tak zachowują? Kurde! :* Ale to jest genialne!! No zaskakujesz mnie ostatnimi czasy coraz bardziej! Ten rozdział jest po prostu boski! Strasznie się nie mogę doczekać kolejnego! <3 pozdrawiam! Zielonoo;*