sobota, 14 marca 2015

Dwudziesty siódmy - Odnalezienie

PERSPEKTYWA TRZECIOOSOBOWA
  Sebastian prowadził Kaję wzdłuż ciemnych korytarzy. Wiedziała, co ją czeka. Zaczęła się wyrywać, ale wzmocnił uścisk na jej ramieniu.
  - Uspokój się, bo oberwiesz mocniejszym Cruciatusem!
  Zadrżała. Ogarniało ją coraz większe przerażenie. Bała się. Jednak teraz miała pewność, iż Avadzie nic się nie stanie. W każdej sytuacji zachowywała trzeźwość umysłu. Dzięki temu naszyjnik ZAWSZE zadziała.
  Johnson zatrzymał się z nią przed jednymi z drzwi. Sięgnął po kluczyki i wsunął do zamka, po czym przekręcił i otworzył. Widok, jaki ujrzała, wstrząsnął nią.
  Ściany były pomalowane czerwoną farbą. W różnych miejscach były porozwieszane różne gadżety, posługujące jako „erotyczne zabawki”. W środku stały różne meble, do których można przygwoździć ofiarę. Blisko ściany pod sufitem były powieszone kajdany.
  Spojrzała na niego energicznie.
  - Nie zrobisz mi krzywdy, Johnson – warknęła.
  - Czyżby? Ty się boisz Kaja.
  - Nie, nie boję się niczego – skłamała.
  Zamknął drzwi i zabezpieczył zaklęciem wejście, by mieć pewność, że nikt mu nie przeszkodzi.
  - Nie byłbym tego taki pewny.
  - Radzę ci mnie nie dotykać – burknęła, zaciskając dłonie w pięści.
  Niemalże od razu poczuła silny ból Cruciatusa. Próbowała utrzymać się na nogach, jednakże już wcześniej była osłabiona, więc nie miała szans, na utrzymanie postawy pionowej.
  Zacisnęła zęby, by nie krzyknąć. Nie zamierzała mu dać tej satysfakcji.
  Opuścił różdżkę. Odłożył na szafce i pociągnął ją za włosy, podnosząc ją na nogi. Uniósł jej dłonie i uwięził nadgarstki w kajdanach zwisające spod sufitu. Kucnął i przywiązał grubą, czerwoną liną jej kostki i przerzucił drugie końce do podków, które były wtopione w podłogę. Podniósł się. Okrążył ją, patrząc uważnie na jej drżące ciało. Stanął za nią i spiął jej włosy w wysoki kok. Jednym, gwałtownym i zdecydowanym ruchem zerwał z niej całe odzienie. Rozejrzał się i złapał za pejcz.
+18
  Uderzył nim energicznie i mocno w kark. Po chwili w brzuch i w najwrażliwsze miejsca.
  Przy każdym uderzeniu, które było coraz to silniejsze, spływały jej nowe łzy. Za pierwszym razem po prostu ją wykorzystał, bez tych wszystkich dodatków. Nie chciała tego. Chciała wrócić do Avady. Wrócić z nią do Hogwartu. Do Domi. Do matki. Nawet do ojca. Pragnęła przytulić się do Dracona…
  Z jej ust wydał się głośny szloch. Rudowłosy uśmiechnął się szyderczo i uderzył ze zdwojoną siłą jej waginę. Chciała energicznie zacisnąć nogi, jednak gdy tylko to zamierzała, krzyknęła z bólu, bo jej kostki były uwięzione i nogi musiała mieć w szerokim rozkroku.
  - Zwykle kobiety błagają o więcej – mruknął.
  Uderzył ją pejczem w piersi.
  Zacisnęła powieki.
  - P…Proszę… - szepnęła.
  - Chcesz więcej? – Zamachnął się nim po jej boku w talii.
  - PRZESTAŃ! – wrzasnęła.
  Odłożył i odpiął swoją koszulę, która następnie opadła mu z ramion. Złapał ją za pośladki, ściskając, i przyciągnął ją bliżej.
  - Puść… - szepnęła.
  - Trzeba było być posłusznym od początku.
  - W stosunku do ciebie? Nigdy – syknęła.
  - Nie pogarszaj swojej sytuacji.
  - Zamknij już po prostu swój jebany ryj!
  Od razu oberwała biczem w bok. Zacisnęła szczękę.
  Zaczął energicznie odpinać swoje spodnie i zsunął cały dół. Przyciągnął ją bliżej do siebie i wbił się w nią gwałtownie. Wrzasnęła i szarpnęła dłońmi, znów zapominając o kajdanach. Chciała, by po prostu ktoś wszedł do tego cholernego pokoju i go od niej odepchnął. Ktokolwiek.
  Każdy jego ruch, powodował w niej coraz większy ból. Pragnęła, by miała możliwość jakoś mu przyłożyć. Zrobić JEMU krzywdę.
END OF THE +18
  Nagle rozległo się nawoływanie Mike’a:
  - JOHNSON, SZYBKO NA DÓŁ! MUSIMY UCIEKAĆ! DOMI, BLAISE I DRACO SIĘ ZBLIŻAJĄ!
  Wyszedł z niej od razu.
  - Trochę sobie tutaj powisisz. – Ubrał się szybko. Zgarnął po chwili koc i zakrył ją nim. – Znaj moją dobroć, Snape. – Wyszedł, zostawiając ją obolałą i osłabioną.
  - Draco… - szepnęła.
***
  - Gońcie ich do cholery! – zawołała Domi, kiedy spostrzegła blondyna i rudego, którzy uciekali.
  Draco ruszył w pogoń.
  - Trzeba je szybko znaleźć… - szepnął Blaise.
  - Nie gadaj, tylko chodź! – Pobiegła szybko na górę. – Avada! Kaja!
  - Domi?... – odezwała się szatynka, wychodząc z pomieszczenia.
  Drzwi nie zostały zamknięte, ponieważ Mike nie zdążył ich zamknąć.
  - Av! – Brunet wyprzedził towarzyszkę i podbiegł szybko do swojej ukochanej i przytulił mocno do siebie.
  Wtuliła się w niego ufnie. Cała się trzęsła.
  - Spokojnie… Jesteś już bezpieczna… - szeptał jej do ucha, kołysząc delikatnie i przeczesując włosy.
  - Uciekli… - odparł Malfoy, wchodząc na górę. – Nic ci nie jest, Av?
  - Nie… - odpowiedziała, ujmując w dłoni serduszko zawieszony na wisiorku.
  - To naszyjnik Kai – odezwała się niebieskooka.
  - Tak… Dała mi go, by mnie chronić…
  - Gdzie ona jest?! – zawołał Dracon.
  Rzucił się biegiem w dalsze poszukiwania. Nawoływał ją po imieniu. Spostrzegł po chwili jedne drzwi, które były przymknięte. Wszedł do środka i od razu zamarł. To pomieszczenie było jeszcze gorsze od pokoju, w którym jest pełno trupów i krwi. Rozejrzał się i spostrzegł ją.
  - KAJA! – wrzasnął.
  Podbiegł szybko i ujął policzki w swoich dłoniach, unosząc delikatnie jej głowę. Poklepywał ją po twarzy, ale nie kontaktowała.
  Kucnął i odwiązał jej kostki. Odrzucił sznur i podniósł się. Uniósł dłonie i odpiął  jej kajdany z nadgarstków. Byłaby upadła na ziemię, ale w porę ją złapał.
  - Co ci zrobili… - szepnął.
  Wziął ją na ręce i poprawił koc. Dzięki Merlinowi była nim okryta. Nie chciał widzieć jej nagiego ciała. Trzymał ją mocno, tuląc do swojej piersi.
  - Draco… - szepnęła ledwie dosłyszalnie.
  - Jestem tu… Już cię nigdy nie opuszczę. Nigdy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No to lecimy dalej z historią! :D

2 komentarze:

  1. No bardzo fajne ;) Widzę że jest trochę nawiązane do 50 twarzy Greya :D Jak dobrze że Domi, Blaise i Draco znaleźli dziewczyny ;) No to czekam na kolejny rozdział ;)
    Pozdrawiam Aga W :*

    OdpowiedzUsuń
  2. O luniu! To było straszne.. Jak oni mogli?!! Cholerny Johnson! Grr! Nienawidzę tego gówniarza. Nie wiem za kogo on się uważa w ogóle !!
    Dobrze, że Draco, Blaise i Domi w końcu ich znaleźli. Nie mam pojęcia co by się stało, gdyby było inaczej.. Masakra! Strasznie się nie mogę doczekać dalszego wątku! Weny! :* Pozdrawiam! Zieleninka:*

    OdpowiedzUsuń