PERSPEKTYWA MIKE’A
Przechodziliśmy przez szkolne korytarze.
Przez całą noc myślałem nad tym planem. Musi się udać. Z Avady to niezłe
ziółko. Może łatwo ulegnie patrząc na to, gdzie wziąłem ją wtedy, kiedy ją
poznałem. Jednak ciężko ją rozgryźć. Ten błysk wtedy w jej oczach, to nic
zwyczajnego. Coś musi ukrywać. Czułem to.
- Malfoy, mam wątpliwości, że to wszystko
wypali…
- Zamknij się Johnson i weź się go trzymaj,
bo inaczej wszystko spieprzysz.
- Dlaczego ja muszę mieć akurat Kaję?
- Bo tak. A co? Boisz się mojego braciszka?
Milczał. Zacząłem się śmiać.
- Sebastian, ogarnij się. On nawet muchy nie
zdoła tknąć.
- A nie mógłbym się zamienić z Bryanem?
- Nie, Domi mi całkowicie odpowiada – wtrącił
się Camello.
- Zamknijcie się obydwoje! Trzymać się planu!
Macie grać. PERFEKCYJNIE – warknąłem.
Na drugim piętrze napotkaliśmy się na nasze
ofiary. O czymś intensywnie między sobą rozmawiały. Kusiło mnie, by ich podsłuchać.
Jednakże tym razem musiałem się trzymać własnego planu.
- Witam panny Snape – odezwałem się, kiedy
całą trójką podeszliśmy do rodzeństwa.
Spostrzegłem jak Kaja obrzuca mnie
podejrzanym spojrzeniem, jednak skupiłem uwagę na Avadzie.
- Av, może porozmawiamy? Przejdziemy się.
- Ona nigdzie z tobą nie pójdzie – odezwały się
dwie pozostałe.
- Oj Domi, daj spokój i się wyluzuj – odparł Bryan,
uśmiechając się.
PESRPEKTYWA KAI
Wymieniłam z dziewczynami spojrzenia. Skąd
Camello wiedział, jak ma na imię Domi? Z Avadą znam
Bryana, ale tego drugiego w
ogóle nie rozpoznawałam.
- Mamy pewne sprawy do załatwienia –
warknęłam.
- Te sprawy chyba mogą zaczekać, Kajusiu –
wtrącił się ten drugi.
Miał rude włosy i zielone oczy. Jednak jego
odcień włosów był bardziej taki… rażący. Zaś tęczówki… tajemnicze. Jednak nie
aż tak bardzo, jak oczy Dracona… Mojego Dracona.
- Kajusiu? – Uniosłam brew. – Kim ty
właściwie jesteś?
- Sebastian. Sebastian Johnson. Twój przyszły
wybranek – uśmiechnął się w… dość dziwny sposób, którego nie umiałam opisać..
Spojrzałam na dziewczyny i wybuchłyśmy
śmiechem. Obie wiedziały, co czuję do Dracona, a co on do mnie.
- Przyszły wybranek? – zaśmiała się Domi. – A
do czego? Do pracy jako pokojówka?
Przybiłyśmy sobie wzajemnie piątki. Co jak
co, ale cieszyłam się, iż mam takie kochane siostry.
Johnson jednakże nie był zadowolony. Poczerwieniał
ze złości.
- Nie pozwalaj sobie na wiele, Snape –
syknął.
Spojrzała na niego, zaczesując grzywkę za
ucho.
- Bo co?
Uniósł gwałtownie rękę i już był blisko jej
twarzy, jednakże w ostatniej chwili chwyciłam jego nadgarstek, kiedy dłoń znalazła
się bardzo blisko policzka szatynki. Trzymałam ją w stalowym uścisku. W moich
oczach zapłonęły iskry złości.
- Nikt. Nie. Będzie. Podnosił. Ręki. Na.
Kogokolwiek. Z. MOJEJ. RODZINY! – syknęłam, ściskając palce na jego skórze,
pozostawiając intensywne ślady.
Wyrwał energicznie swoją rękę.
- Nikt mi nie będzie rozkazywał, a w
szczególności taka gównia… - Spostrzegłam, jak Malfoy szturchnął go lekko w
żebro, co najwidoczniej nie poczuł. - …ra jak ty!
- Czyżby?
- Ja cię znam, Snape. Nie tak jak twoja
matka, z którą nie miałaś kontaktu od lat niemowlęcych.
Zacisnęłam usta. Postanowiłam to przemilczeć.
Jeszcze mnie to bolało.
- Coś jeszcze? – sarknęłam.
- Porozmawiaj sobie lepiej z Domi –
uśmiechnął się kpiąco.
- Niby o czym?
- O tym, jaką jest dziwk…
Ścisnęłam dłoń w pięść i uderzyłam go
wściekła w twarz. Uderzenie było tak mocne, że upadł na ziemię.
- Spierdalaj stąd, Johnson – syknęłam, przez
zaciśnięte zęby. – Odpierdol się w końcu od mojej rodziny. – Złapałam dziewczyny
za przedramiona i minęliśmy ich szybkim krokiem i zniknęłyśmy im z oczu.
PERSPEKTYWA MIKE’A
- Kurwa, Johnson! – warknąłem. – Co ty
odpierdoliłeś?!
- To ona mi przywaliła w twarz!
- Miałeś trzymać język za zębami idioto.
- Dobra, nie marudź, tylko mi powiedz, jak
teraz mam się za nią zabrać.
- Mnie się pytasz? – Roześmiałem się drwiąco.
– Ty spieprzyłeś sprawę, więc ty to wszystko odkręcasz. I nie ma teraz błagania
mnie o litość. Masz zrealizować swoją rolę w planie.
- Chociaż jedna rada, Mike. Proszę…
- A cóż to? – prychnął Bryan. – Ślizgon,
który prosi?
- Zamknij się, Camello. A ty, Sebastian.
Jedna jedyna rada: Teraz uważaj na Dracona, bo może ci teraz tak przypieprzyć,
jeśli Kaja tylko piśnie słówko o tym zdarzeniu.
Przełknął ślinę. Jednak po chwili uśmiechnął
się szyderczo.
- No to trzeba będzie doprowadzić do tego, że
w ogóle nie będzie miała możliwości wygadania się słynnemu Draconowi Malfoyowi.
No nie wierzę. No i znowu to zakończenie! :D ty to lubisz zatrzymywać akcję w takich właśnie momentach..!!! Grr! :* no i ta sprzeczka dziewczyn z chłopakami.. haha.. a szczególnie Kai z Sebastianem.. BOSKA. I jej "zakończenie rozmowy" :D podsumowała to idealnie. hahahah. Super! Ale jak zwykle pomarudzę ci, że krótko! :D Pozdrawiam! Zieleninka :*
OdpowiedzUsuńNo jaki boski ten rozdział ;) Mam nadzieję że ich plan się nie uda ;) Mega fajna była ta kłótnia dziewczyn z chłopakami :D
OdpowiedzUsuńNo to teraz czekam na kolejny ;D
Pozdrawiam Aga W :*