Zwołałam Dracona, Avadę, Domi i Blaise’a na
krótkie spotkanie. Musieliśmy omówić sprawę tego testamentu. O co mogło chodzić
Stephanie, kiedy go pisała. Na co te kosmetyki? Na co te fiolki?
Byliśmy w Pokoju Życzeń. Zażyczyliśmy sobie
małe, wygodne pomieszczenie. A skoro ma być wygodnie, to znajdował się tylko
rozpalony kominek, a na ziemi było pełno poduszek, i miękkich pufów.
Usiedliśmy w jednym kręgu. Przeczytałam na
głos cały testament Stephanie. Było mi lżej i umiałam powstrzymać emocje w
trakcie czytania, dzięki bliskości Dracona. Nie chciał usiąść przy Blaisie,
tylko przy mnie… Aż zrobiło mi się tak przyjemnie miło. Zabini natomiast usiadł
obok Avady. Zerkałam na nich i od razu wiedziałam, że coś między nimi iskrzy.
Ucieszyłam się na tą myśl. Idealnie się dopasowują.
Przez parę minut była pomiędzy nami
wszystkimi cisza. Patrzyłam tępym wzrokiem na pismo autorki tego dokumentu. Nie
widziałam prawie w ogóle w tym wszystkim sensu.
- Dobrze… Może omówmy jakoś po kolei każdą z
tych jakby wątków? – odezwała się Av.
Kiwnęłam głową.
- To może najpierw to z Blaisem: Blaise'owi Frankowi Zabini oddaję wszelkie
moje gadżety umożliwiające na wszelkie ściąganie na każdym przedmiocie. Szczerze
to ja już sama nie wiem, co w tym może być nie zrozumiałego… Po prostu, żeby
mógł ściągać. Ale… Steph miała takie gadżety?
- Miała – odparł Zabini. – Często ściągała na
Historii Magii.
- Tobie to się faktycznie może przydadzą –
zdołałam się na delikatny uśmiech.
- Czyli z Diabłem mamy załatwione. Spróbujmy
teraz moje – odezwał się Draco.
- Draconowi Lucjuszowi Malfoy
oddaję moją cenną szkatułkę wykonaną ze srebra, w której znajdują się jego i
moje pamiątki z przeszłości, z nadzieją, iż pomogą mu w przyszłości.
- Jak pamiątki z
przeszłości moją mu pomóc w przyszłym życiu? – zastanowiła się Domi. – Tam na
pewno są jakieś zdjęcia tylko.
- Ale w przyszłości? – spytała Avada. – Co ma
to w ogóle wspólnego?
- Nie mam pojęcia… - szepnęłam. – Dobra… Teraz od Ciebie Av: Avadzie Joanne Snape oddaję moją osobistą
kosmetyczkę samo stworzonymi przeze mnie kosmetykami, które uwielbia, z myślą,
że będą jej w przyszłości przydatne. – Zastanowiłam się przez chwilę. – Ona
robiła te kosmetyki z jakieś tajemnej substancji… Używałaś ich właściwie?
- Nie, ale bardzo mi się podobały, jednak mi
nie pozwoliła ich używać… Zawsze zostawały nietknięte – zmarszczyła brwi.
- Mi tam kosmetyki kojarzą się z kobietami
agentkami, które muszą nosić przebrania, by ich nie rozpoznano – odparł
blondyn.
Coś w tym może być. Ale jaki związek może
mieć to z Avadą? Dlaczego też akurat jej oddała te kosmetyki? Czemu nie
pozwalała ich nikomu używać?
- Dobra teraz Domi… - spojrzałam na treść. - Domi Kathleen Snape oddaję drewnianą
skrzyknę o średnich rozmiarach, w której znajdują się fiolki z moimi
wspomnieniami, mając nadzieję, że znajdzie w nich odpowiedzi na przyszłe
pytania.
- Ale na jakie znów
pytania? – spytała niebieskooka. – A wspomnienia to tak jak pamiętnik. Tylko
zarezerwowane dla tego, do kogo należy owa rzecz…
- Jesteś też inteligentna. Ty byś bardziej
pasowała do Ravenclawu – brunet spojrzał na nią. – Może w tych fiolkach są
zawarte pewne sekrety?
- Ja nie wiem naprawdę… W ogóle nie rozumiem
tego testamentu… Nic nie jest tu wprost napisane… Dobra dam wam te wszystkie
rzeczy i możemy wrócić do siebie.
- A ty? – odezwała się cała reszta.
- Co ja?
- Tam coś było na początku o jakimś
naszyjniku – odpowiedział Dracon.
Kiwnęłam lekko głową. Jednak podałam najpierw
przydzielone im rzeczy. Draconowi szkatułkę, w której były pamiątki. Blaise’owi
te całe gadżety, które znalazłam w jej kufrze. Avadzie kosmetyczkę, a Domi
drewnianą skrzynkę. Wróciłam na swoje miejsce, po czym sięgnęłam ponownie po
kartkę.
- Kai Gabrielle
Snape oddaję mojego zajączka-pluszaka oraz mój naszyjnik, który mam nadzieję
dostarczy jej bezpieczeństwo.
- Jak jakiś pluszak może
dostarczyć bezpieczeństwo?
- Nie chodzi o pluszaka, tylko o naszyjnik,
Blaise – wyjaśniłam. Wyciągnęłam naszyjnik spod bluzki, odpięłam i przejrzałam
się jemu. – Przecież to zwyczajny naszyjnik, niby jak ma mnie ochronić?
- Może przetestujemy? – zaproponował Draco.
Spojrzeliśmy na niego zdziwieni.
- Niby jak? – zapytałam.
Chłopcy wymienili między sobą spojrzenia.
- Blaise pozwalam ci, tylko nie przeginaj.
- Ale Avada tu…
- Av będziesz zła? – zwrócił się do mojej
siostry.
- Nie wiem co zamierzasz zrobić, dlatego nie
wiem, czy będę.
- No to muszę sam to zrobić – oznajmił
Ślizgon i spojrzał na mnie tymi swoimi stalowymi oczami.
- Co zamierzasz zrobić? – popatrzyłam na
niego niepewnie i zapięłam z powrotem naszyjnik, ale go nie schowałam pod
bluzką.
- Tylko proszę… Nie przestrasz się, dobrze?
- Co zamierzasz zrobić? – powtórzyłam,
wstając z poduszki i cofając się o krok do tyłu.
On również wstał, jednak się nie odezwał.
Podszedł do mnie i złapał w pasie. Nie wiedziałam jak reagować. Nie wiedziałam,
co on chce zrobić. Zaczynało mnie to powoli przerażać.
- Blaise mów szybko, jak on zamierza to
sprawdzić! – warknęła cicho Avada.
Widziałam jak on tylko pokręcił szybko głową.
Przeniosłam wzrok na oczy blondyna. Widziałam w jego oczach lekki strach, ale i
powagę i zdecydowanie. Poczułam, jak mocniej mnie objął. Przyparł mnie do
ściany, że aż zadrżałam z powodu tego chłodu. Nagle wokół nas pojawiła się
ścianka, przez co byliśmy w maleńkim pomieszczeniu. Rozejrzałam się szybko i
spostrzegłam, że większość miejsca zajmuje łóżko posłane w białą pościel i w
białe poduszki. Spojrzałam na niego szybko.
- Draco… - szepnęłam.
Jednak zdawało się, że on w ogóle nie reaguje
na mój głos. Spróbowałam go od siebie odepchnąć, lecz on był ode mnie
silniejszy. Zaczął się bawić rąbkami mojej koszulki. Zadrżałam. Szybko mi ją
ściągnął, a ja dalej próbowałam go od siebie odepchnąć, jednakże bez skutku.
Zbliżył dłoń do zapięcia biustonoszu.
- PUŚĆ MNIE! – wrzasnęłam przerażona.
Nagle małe serduszko, zawieszone na
naszyjniku zaświeciło i uderzyło w Dracona, przez co wypadł z pomieszczenia.
Ścianki zniknęły, a ja założyłam szybko bluzkę z powrotem. Schowałam się w
kącie nadal wystraszona tym, co się wydarzyło.
Blondyn podniósł się z podłogi.
- Czyli już wiemy, jak ma cię to chronić –
odezwał się.
- Draco zwariowałeś! – zawołały jednocześnie
moje siostry.
- Ale
przynajmniej jedno odkryliśmy, o co chodzi w testamencie – upierał się.
- Mogłeś innym sposobem – warknęła Domi.
Spojrzał na mnie. Podszedł i znów mnie objął,
jednak szybko się od niego odsunęłam, ściskając w dłoni wisiorek z naszyjnika.
- Kaja…
- szepnął.
- Mogłeś inaczej. Co by było, gdyby nie o to
chodziło z naszyjnikiem?! Zrobiłbyś ze mnie swoją dziwkę?! – krzyknęłam i
szybko wybiegłam z Pokoju Życzeń. Zbiegłam na błonia i usiadłam pod drzewem.
Skuliłam się. Chciałam mu dzisiaj powiedzieć, że go kocham, a teraz? Muszę o
nim zapomnieć.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak pisane na szybciutko ;)
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! <3
Super :)
OdpowiedzUsuńO kurde! Wcześniej nawet nie pomyślałam, że te gadżety mogą mieć jakieś znaczenie, a jak się okazuje - mają! :D super, super, SUPER! :* wciągnęło mnie niesamowicie, tym bardziej, że początkowo nie wiedziałam co też Draco chciał zrobić! I jak zwykle wszystko się pokomplikowało.. Biedna Kaja. :( ale w sumie z drugiej strony Draco dobrze postąpił. Nie miał jak dla mnie innego wyboru. Lepiej zadziałać psychicznie niż fizycznie, a bynajmniej tak mi się wydaje, jeżeli chodzi o naszyjnik, o którym nic się nie wie. :) akcja się nieźle rozkręca! :D z utęsknieniem czekam już na kolejny rozdział! Pozdrawiam! Zielonoo;*
OdpowiedzUsuńNie no Draco to też ma pomysły :) Fajnie że wiedzą o co chodzi z naszyjnikiem, no ale nie takim sposobem ;/ NO to teraz to czekam tylko na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Aga W :*