środa, 26 lutego 2014

Pierwszy - Pociąg

1 września 1995 rok

08:00
 Rozległ się dźwięk budzika, który jeszcze dzisiaj w nocy ustawiłam. Tak bardzo mi się nie chciało wstać... Miałam także lekkiego stracha przed tym, jak będzie w mojej nowej szkole... Ojciec chciał, bym uczęszczała do tego całego Hogwartu od samego początku. Jednakże ja stawiałam na swoim. Ciężko mi było go przekonać, a i tak wiem, że będzie mi to miał za złe... Jednak kłopoty w francuskiej szkole magii, najbardziej rozwścieczyły tatę. Na piąty i następne lata, przenoszę się do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Będę także pod jego kontrolą, gdyż jest nauczycielem owej szkoły. No cóż... Jednak moja najlepsza przyjaciółka - Elsa Dalton - uczęszcza do Hogwatru. 
 Wyłączyłam w końcu budzik. Byłam sama w domu. Tato wcześniej musiał wyjechać do szkoły, a mama...? Nawet nie wiem, kto jest moją matką. Od małego byłam tylko wychowywana przez ojca. Kiedyś wiele razy go pytałam o moją rodzicielkę, jednak on albo milczał, albo kazał mi iść do pokoju. 
 Te wakacje były naprawdę nudne, znaczy... Ojciec zabraniał mi samej wychodzić z domu, czy z Elsą. Jeżeli gdzieś chciałam pójść, musiał mi towarzyszyć. Do tej pory nie wiedziałam - dlaczego. Nawet na Pokątną nie mogłam pójść w spokoju!
 Spojrzałam na otwarte wieko mojego szkolnego kufra.  Miałam prawie wszystko w nim zapakowane. Tylko brakował mi drobny szczegół. Koszyk dla mojej kotki, Veronici. Kupiłam ją jeszcze we Francji, nim w czerwcu wróciłam do domu. Nie miałam pojęcia, jak mi się udało ją ukryć przez te dwa miesiące przed ojcem, który wszystko - no... okazało się, że tylko 99 procent - wytropi, czy znajdzie. Z nim nie jest tak łatwo, jednak i tak go kocham, ale... Nigdy mu tego nie powiedziałam - no może jak byłam mała, ale to było dawno, a te czasy nigdy nie powrócą.
 Chwyciłam moje przyszykowane ubrania i z przyborami łazienkowymi, po czym ruszyłam do łazienki, zamykając za sobą drzwi. W prawdzie mogłam je zostawić - skoro jestem sama w domu - otwarte, ale jednak to już nawyk. Wykonałam poranną toaletę, wyszczotkowałam zęby, a podczas tego, gdy miałam pastę na uzębieniu, zadzwonił telefon stacjonarny. Bez większego zastanowienia, wyplułam pastę i wycierając ręcznikiem buzię, ruszyłam do salonu, by odebrać. Przyłożyłam słuchawkę do ucha.
 - Kaja - odezwałam się od razu. Kolejny nawyk.
 - Za chwilę u ciebie będę - usłyszałam tylko, przed sygnałem, który oznaczał zakończone połączenie.
 Odłożyłam szybko słuchawkę i uciekłam do łazienki. Nie chcę doprowadzić Elskę do zawału przez widoku mojej szopy na głowie. Szybko ubrałam na siebie czarne rurki z kompletem niebieskiej bluzki z rękawkiem 3/4. Rozczesałam moje brązowe włosy, które zostawiłam rozpuszczone, a zaraz potem...
 - Ty to masz wyczucie czasu - szepnęłam do siebie, jak usłyszałam dzwonek do drzwi. Wiedziałam, że to ona, bo któż by inny?
 W drodze do drzwi, Veronica podbiegła do mnie, a ja ją wzięłam na ręce. Zaczęła słodko mruczeć, na co uśmiechnęłam się delikatnie. Podeszłam do frontowych drzwi, które otworzyłam.
 - Ty to masz wyczucie czasu, El... - urwałam. To nie była Daltonowa. Był to jakiś mężczyzna. - Kim pan jest?
 Nie odpowiedział. W tej czarnej pelerynie i czarnej masce wyglądał naprawdę dziwnie. Wyciągnął tylko jakiś list. Na wierzchu rozczytałam moje imię i nazwisko. Przyjęłam kopertę, a ten oddalił się, po czym użył teleportacji. Czarodziej.
 Przerażona, zamknęłam szybko drzwi i przekręciłam kluczem.
 - Spokojnie Veri. To na pewno nic ważnego - szepnęłam, kiedy zamiauczała. 
 Weszłam do swojego pokoju, gdzie postawiłam kotkę na łóżko, a kopertę schowałam w głąb kufra. 
Ruszyłam do salonu, zarazem łapiąc grzywkę i robić z niej warkoczyka. Po drodze ktoś zapukał do drzwi. Tym razem spojrzałam przez okienko i to była właśnie Els.  Wpuściłam ją szybko, po czym energicznym ruchem ponownie zabarykadowałam je na klucz.
 - Co się dzieje, Kaj? - zapytała z widoczną troską w głosie.
 - Nic - odparłam, poprawiając warkocza i spinając ją wsuwką z tyłu głowy na wierzchu.
 - Kaja... Wrabiać możesz innych, a nie mnie.
 - Pogadamy o tym w Hogwarcie... Jak będziemy w dormitorium.
 - Ale Kaja... Nie wiadomo czy trafisz jak ja do Slytherinu... To zależy od Tiary.
 - Ojciec mi mówił, że pasuję tylko do Domu Węża. Dobra... Wszystko mam. 
 - A gdzie twój tata?
 - Musiał wcześniej do Hogwartu się udać - oznajmiłam. - Na pewno mogę jechać z tobą i twoją mamą?
 - Pewnie, że tak! - zawołała z uśmiechem, co ja odwzajemniłam.
~*~
10:30
 - Dziękuję za podwiezienie, pani Dalton - zwróciłam się do matki Elsy. Ta się promiennie uśmiechnęła. Nie mogła z nami wyjść na dworzec, gdyż musiała jechać do pracy, a była już spóźniona.
 Wysiadłyśmy z samochodu, Elsa jeszcze przytuliła i dała całusa mamie w policzek na pożegnanie. Gdy odjeżdżała, obydwie machałyśmy jej uniesionymi rękami.
 - No to co... - odezwała się. - Idziemy na dworzec i ruszamy do Hogwartu.
 Uśmiechnęłam się. Chwyciłyśmy za kufry, torby zarzuciłyśmy na ramię i ruszyłyśmy. Musiałam kilka razy szeptać w stronę torby, bo tam była Veronica. Była malutka, więc bez problemu tam sobie leżała.  Spojrzałam na swój bilet.
 - Peron 9 i 3/4 ? - zapytałam zdziwiona, unosząc charakterystycznie prawą brew.
 - Wiem... dziwny peron, ale cóż - wzruszyła ramionami. - Dobra chodź, bo za pół godziny pociąg nam odjedzie, a najlepiej sobie przedział znaleźć, który będzie wolny.
~*~
10:45
 - Kaja! Znalazłam!
 Spojrzałam na drugi koniec wagonu, gdzie Elska nawoływała mnie  gestem dłoni. Z drobnym bagażem, poczłapałam do niej, po czym razem weszłyśmy do wolnego przedziału. Obydwie zajęłyśmy miejsca przy oknie, siadając naprzeciwko siebie. Położyłam torebkę obok siebie, wyciągając mojego małego tygryska i usadowiłam ją na kolanach, pieszcząc ją za uchem. Panna Dalton nachyliła się. Wyciągnąwszy rękę, pogłaskała Veri po grzbiecie. 
11:15
 - Dobra Kaj... Co się dzieje? Jesteśmy same, więc wiesz - zagadnęła.
 Przygryzłam nerwowo dolną wargę, którą po chwili puściłam. Chyba jednak warto skorzystać z okazji, kiedy nie jestem pewna, czy znajdę się w tym samym domu co moja przyjaciółka.
 - No dobrze... Tylko nikomu nie mów, a w szczególności mojemu ojcu. Elsa... Dzisiaj, jak szykowałam się do wyjazdu, po tym jak zadzwoniłaś do mnie do domu, to...
 Urwałam.
 Drzwi do przedziału się rozsunęły i stanęli w nich dwóch chłopaków. Jeden miał ciemną karnację, a włosy czarne, prawie że łysy, a tęczówki były brązowe, zaś obok niego stał blondyn z ostrymi rysami twarzy i stalowymi oczami. Obydwoje mieli na swoich ustach uśmiechy.
 - Jest tutaj wolne? Wszystkie przedziały są zapchane - odezwał się czarnoskóry.
 - Pewnie! Siadajcie.
 Brunet usiadł obok Elsy, a blondyn obok mnie i bez ostrzeżenia pogłaskał kotkę za uchem, przez co zamruczała z rozkoszy.
 - Jak się wabi? - spytał.
 - Veronica - odpowiedziałam niepewnie.
 - Kaja - odezwała się Elsa. - To jest Blaise Zabini - tu wskazała dłonią na brązowookiego. Lekko uniósł się z miejsca i podaliśmy sobie ręce na przywitanie. - A ten to jest...
 - Draco Malfoy - przerwał jej i podał mi dłoń, którą przyjęłam. 
 - Kaja Snape - przedstawiłam się, przez co chłopcy zrobili zszokowane i zdezorientowane miny, a ich oczy były wielkie jak galeony.

8 komentarzy:

  1. Zaczyna się świetnie! Jestem ciekawa co ty znowu wymyślisz.. Na pewno będzie ciekawe. Najbardziej podoba mi się imie kotki. Jestem zaszczycona, że mogę nosić (spolszczone) imię kotki :3 Czekam na rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Powtarzam się: u la la! ;3
    Zapowiada się ciekawie... :D
    Moją opinię co do gramatyki już znasz ;-;
    Czekam ! ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. O wow! Szok! :D hihihiih. Koncowka najlepsza. !! Chcialabym zobaczyc te ich miny. Zapewne bezcenne.. ;* co prawda wyobrazam se to w glowie, ale to jednak nie to samo co w rzeczywistosci. ;3
    A tak wgl to o co lata z tym listem hmm? Zaczynam sie bac o "Ciebie". :p no bo ten facet w czarnej pelerynie... czarna sprawa. Z daleka od niej "jedzie" :D a kicia slodka.. ;* haha. Ciekawa jestem reakcji Snape'a (!) Jak zobaczy kota... :D i ta Elsa - jej przyjaciolka.. ciekawe jak wyglada.. :p hahaha.. juz sie strasznie nie moge doczekac nastepnego rozdzialu.. Omom *-* pozdrawiam Cie i weny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Od czego by tu zacząć?
    Może od gratulacji.
    O ile się nie mylę prowadzisz trzy blogi na raz, prawda?
    Ja ledwo nadążam z jednym opowiadaniem (blog'a nie mam). :*
    Córka Severus'a Snape'a? Udało Ci się mnie zaskoczyć ;*
    Całkiem fajny pomysł na coś nowego :)
    Kochana, no cóż.
    Nie mam zbytniej weny na pisanie długiego, jak stąd na księżyc, komentarza, więc powiem Ci tylko tyle:
    Pisz dalej, bo robisz to świetnie <3
    Pozdrawiam i przesyłam buziaki z weną,
    Ola ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zazwyczaj nie komentuję ale wiem, że to może bardzo podbudować więc - Świetnie się zaczyna ! Uwielbiam Snape`a i dlatego temat z jego córką wydaje mi się ciekawy . a poza tym Malfoy *__* mój ulubiony bohater :) Jeszcze raz świetny rozdział , czekam na następne . Pozdrawiam, Klaudia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz co mi się podoba? ŻE JEST DŁUGIE! Tyle powiem, i jeszcze jedno, zepsuł mi się email jurkowska96... więc teraz Hangoutować możesz na jurkowska97... (dalej tak samo)

    Pa! WESOŁYCH ŚWIĄT!
    Inna Kaja

    OdpowiedzUsuń
  8. No to mogłam zacząć czytać opowiadanie z twojego drugiego bloga :) No ale zaczyna się świetnie :D
    Aga W ;)

    OdpowiedzUsuń